Suszarka do grzybów

Zaczęty przez POGROMCA_KELT, 2024-09-12 | 22:53:47

Poprzedni wątek - Następny wątek

POGROMCA_KELT

Hej

Przed Wami pierwszy taki projekt jaki udało mi się wykonać, z wieloma przygodami i nauką na przyszłość. Jego budowa zajęła mi prawie pół roku. Nie dlatego, że to suszarnia przemysłowa budowana na pozwolenia na budowę tylko całość się rozciągnęła w czasie pomiędzy innymi rzeczami.

Cała historia zaczyna się od pewnej niewinnej rozmowy z moim Tatą. Jest zapalonym grzybiarzem, sporo mnie nauczył jeśli chodzi o grzyby i jestem mu wdzięczny za te nauki w tym jednak wymierającym powoli fachu. Kiedyś przy okazji wspólnego remontu mieszkania pomagałem mu wyrzucać parę starych gratów. Między innymi była tam komoda z płyty wiórowej. Rozważał czy ją wyrzucić, bo przydałaby mu się do suszenia grzybów. Pooglądał jednak i stwierdził, że się nie będzie nadawać. Tak zrodził się pomysł w mojej głowie – zrobię mu taką suszarkę.

Zacząłem przeszukiwać rubieże internetu w poszukiwaniu za jakimś zdjęciami takich suszarek. Włamałem się  do samego darknetu! Byłem nieco zdziwiony, że w zasadzie nie znalazłem żadnej pasującej do mojego wyobrażenia działania takiego czegoś. Były suszarki elektryczne, które każdy chyba zna, były suszarki do owoców, suszarki solarne, siateczkowe, ale nie znalazłem niestety nic takiego co mi w głowie siedziało. Suszarka miała być bez dna, możliwe lekka, z szufladami, stawiana na kuchni kaflowej (grzanie od dołu) i mieć otwierane wieko do przepływu powietrza. No nic, pomyślałem. Co może pójść źle?

Ano może :) dlatego poniekąd tyle czasu zajęło wyprodukowanie tej suszarki. Jak skończyłem to powiedziałem sobie ,,nigdy więcej" oraz ,,teraz zaczynając od nowa zrobiłbym to inaczej" ale po kolei.

To był etap kiedy miałem ledwo piłę i grubościówkę. Mega cieszyło mnie cięcie na pile. Tak po prostu. Bzzzzzz, łeeeee, łiiiiii :) dlatego nie przykładałem się specjalnie do przygotowania projektu. Wziąłem metra, ile mniej więcej to powinno mieć i zacząłem wycinać cienki deski. Zależało mi na tym aby to było lekkie. Waga przepiórcza oczywiście też nie wypaliła, bo nie zdawałem sobie sprawy z tego ile może to wszystko ważyć po skończeniu, ale o tym później :)

Zacząłem od zrobienia 2 dżigów. Jeden do produkcji ramek z jakiegoś Youtuba, a drugi do robienia nacięć w ramce do wzmocnienia obcym piórem (ten produkcji własnej, ale nie polecam kopiować ;D bo szału nie ma)

Pomysł był taki, że najpierw zrobię ramki. W ramkach zrobię rowki na tarczy piły. W to wsadzę siatkę w ocynku, całość skleję i później wzmocnię narożniki. Jak na pierwszą ramkę w życiu to wyszło to nawet spoko. Ogromnym problemem okazało się włożenie tej siatki w rowek, bo siatka jako że była metalowa miała tzw. Pamięć kształtu. Niezależnie jak się to umieszczało zawsze, w którymś miejscu to uciekało. Zamknięcie tej siatki i zaklejenie to była katorga. No ale udało się. I to nawet kilka razy :)


Nie można wyświetlić tego załącznika.

Nie można wyświetlić tego załącznika.

Kiedy ramki były gotowe pomyślałem, że trzeba by zrobić skrzyneczkę / szkielet i jakieś proste prowadnice. Ten etap też poszedł w miarę gładko.

Nie można wyświetlić tego załącznika.

Nie można wyświetlić tego załącznika.

Ale dalej ... utknąłem. Potrzebowałem zrobić ścianki boczne. Musiało to być szczelne. W miarę. Zacząłem próby na łączeniu desek i jak się pewnie domyślacie wychodziła z tego niezła kupa krzywizn, zagięć itp. Niektóre wychodziły względnie ok, ale to nie był efekt na jaki liczyłem. Zdałem sobie sprawę, że jak chcę to pociągnąć dalej (nie tylko ten projekt) to będzie potrzebna strugarka. I tak oto po roku kopania się z własnymi myślami w końcu napadłem na bank i strugarkę kupiłem. Dzięki temu odkryłem zupełnie nowy świat układania desek. Mogłem układać je jak mi się podobają, a nie tylko szukać, która będzie najmniej krzywa ;)

Nie można wyświetlić tego załącznika.

To był ten moment kiedy zorientowałem się, że będę łączył proste klejonki do konstrukcji, która taka prosta nie była. Machnąłem jednak na to ręką i brnąłem w to dalej. Zrobiłem 4 ściany i wieko. Szlifowanie tego zajęło mi chyba jakieś 8 godzin jeśli nie więcej... Miałem drewno kiepskiej jakości, było dużo wyrwań, trzeba było to wyprowadzić i tak dużo czasu niestety to zajęło. Dodatkowo zauważyłem, że jedne miejsca szlifowało bardziej (głębiej), a inne mniej. Nie jestem pewien ale to chyba różnica w miejscowej twardości drewna. Widać to dobrze na zdjęciach po lakierowaniu. Drewno to była sosna/świerk.

Nie można wyświetlić tego załącznika.

Frontowy panel rozciąłem na 3 części żeby w całej szafce linie słojów pasowały względem siebie. Jedna część na dół, dwie pozostałe stanowić miały drzwiczki. Następnie wszystko połączyłem z tym moim nieszczęsnym szkieletem. Nie wyszło to źle, ale teraz bym to zrobił inaczej :P (czytaj, bez tego szkieletu). 

Nie można wyświetlić tego załącznika.

Część paneli po połączeniu uciekła poza obrys. Pomyślałem, że użyję frezarki i zrównam sobie z pozostałymi ściankami przez frez kopiujący. Doszło wtedy do małej tragedii. Od niedawna miałem swoją pierwszą frezarkę. Kupiłem frez kopiujący palcowy z Globusa, z którego podczas przejazdu odkręcił się pierścień kopiujący i uszkodził frontowy panel :( Zapomniałem dodać, że panele były przyklejone do szkieletu... Częściowo udało mi się to później wyfrezować zaokrąglając ale dziura została. 


Nie można wyświetlić tego załącznika.

Dół tych paneli został jeszcze nacięty aby możliwe było dostawanie się powietrza z zewnątrz to poprawnej cyrkulacji. W górnej części wyciąłem miejsce na zawias do wieka.

Nie można wyświetlić tego załącznika.

Nie można wyświetlić tego załącznika.

Kupiłem 3 rodzaje bejcy pastelowej Spour i zacząłem robić testy kolorystyczne. Z tych testów wyszedł jeden zwycięzca. Pod bejcą jest impregnat bezbarwny z Altaxa i na to wszystko naprawdę sporo lakieru z nitro.

Nie można wyświetlić tego załącznika.

Nie można wyświetlić tego załącznika.

Na koniec dodałem zawiasy, klamki i wierzch wieczka przeszlifowałem do połysku i wszystkie te 3 operacje doprowadzały mnie do łapania się za głowę. Zawiasy tego rodzaju są bardzo toporne. Tutaj pasowałyby raczej zawiasy wewnętrzne, ale nie były przewidziane więc i miejsca na nie już nie ma. Klamki też niewypał, bo montażysta (czyli ja jakby ktoś miał wątpliwości) nigdy tego nie robił – pomierzyłem wydało się ok, a tu kicha. Jedna klamka wyżej druga trochę krzywo. I jeszcze to szlifowania górnej powierzchni, z którego do końca nie jestem zadowolony. Skończyłem szlif na papierze 1600, a pewnie trzeba było to ciągnąć dalej kolejnymi gradacjami. Nie wiem. Może zrobię jeszcze jakieś testy w przyszłości na czymś innym. Po bokach założyłem dodatkowe uchwyty, bo szafka była już tak ciężka, że w pojedynkę nie ma szans jej dźwignąć.

Tak czy inaczej szafeczkę skończyłem, zapakowałem i wręczyłem tacie tuż przed sezonem grzybobrania. Tak – ucieszył się ;)

I jeszcze zdjęcia końcowe

Nie można wyświetlić tego załącznika.

Nie można wyświetlić tego załącznika.

Nie można wyświetlić tego załącznika.

:-)

gourmet

Piękne, to równy sześcian?

Krzysiek_M

Panie kawal dobrej roboty! Te niedociagniecia to tylko Ty wiesz gdzie sa dlatego troche przeszkadzaja.
Najwazniejsze, ze Tata zadowolony.
Zastanawiam sie tylko czy lakier i cieplo to dobre polaczenie. Ja pewnie wewnatrz zostawilbym surowe drewno.

eror1968

Brawo za robotę ale...
Po pierwsze to też zastanawiam się jak zachowa się lakier grzany w wilgotnej atmosferze parujacych grzybów? Z nich wychodzi zaskakująco dużo wody. Po drugie, wilgoć wewnątrz, sucho ma zewnątrz drewnianej skrzynki, hmm. Po trzecie to nie chciał bym jeść tego co się suszy. Idea jest taka, że stawia się to na kuchenkę gazowa, tak? A wiesz jaki syf leci z takiej kuchenki? I już nie mówię o tym, że opary gazu są tłuste, to co o lepią w kuchni wszystko w pobliżu kuchenki to właśnie tłuszcz z gazu. Myślę przede wszystkim o tlenkach azotu, tych jest kilkaset razy więcej nawet niż z rur wydechowych samochodów, jak i o innych lotny h syfach. To wszystko wlezie w te biedne grzyby. To trochę tak jak kiedyś ruscy wpadli na świetny pomysł i robili suszarnie ziaren zborz przepuszczają przez nie spaliny silnikowe. Ty chcesz zrobić podobnie. Zastanów się czy chcesz rodzinę truć. No chyba, że to tylko na handel🫣

Koenig

#4
Kolega pisał, że ma stać na kuchni kaflowej, nie gazowej  ;)
Natomiast co do lakierowania też mam wątpliwości...
To się zateguje...

piotr.pzn

Fajna skrzynka, całkiem ambitnie jak na pierwszy projekt :)

A ja trochę nie rozumiem, w czym wszystkim przeszkadza lakier. Lakier jest najbardziej szkodliwy, gdy się nim maluje. Lotne związki organiczne, rozpuszczalniki i te sprawy. Jak wszystko odparuje a lakier wyschnie, to zostaje plastikowa skorupa. Normalna, niegroźna.

Zostawiłbyś surowe, to zaraz by ci sople z żywicy zaczęły lecieć, coś by się porozsychało, gdzieś by nałapało wilgoci od grzybów itd.
Ja uważam, że dobra decyzja z tym lakierem.
Yeah, well, you know, that's just, like, your opinion, man.

VelYoda

Cytat: piotr.pzn w 2024-09-13 | 09:07:18 Ja uważam, że dobra decyzja z tym lakierem.
mikroplastik nie jest szkodliwy, podgrzewany plastik też nie jest szkodliwy, w końcu jemy ciepłe potrawy plastikowymi sztućcami i pijemy z plastikowych butelek i jakoś żyjemy odgrzewamy plastik w mikrofali. nawer suszarki do grzybów i owoców są plastikowe. Wszędzie plastik i nic ...
haliaetus lub haliaetos – morski orzeł (bielik), rybołów, od gr. ἁλιαιετος haliaietos – morski orzeł (bielik), rybołów, od ἁλι- hali- – morski, od ἁλς hals, ἁλος halos – morze; αετος aetos – orzeł.

piotr.pzn

Skala, w jakiej zatruwamy świat i siebie samych jest taka, że nie wiem, czy jedna suszarka do grzybów jest w stanie to zmienić :)
Yeah, well, you know, that's just, like, your opinion, man.

eror1968

Cytat: piotr.pzn w 2024-09-13 | 09:57:40 Skala, w jakiej zatruwamy świat i siebie samych jest taka, że nie wiem, czy jedna suszarka do grzybów jest w stanie to zmienić :)
Z drugiej strony, po co sobie jeszcze dokładać?
Suchy strych, igła, nitka bawełniana i suszymy. To było eko.

piotr.pzn

#9
Etam. Równie dobrze mógłbyś chodzić i zwracać ludziom uwagę, że trują się alkoholem, papierosami, słodyczami albo że nie jeżdżą do pracy zbiorkomem.

Ale skoro rozmawiamy o tym, to chyba tym bardziej znaczy, że od technicznej strony strony suszarce nic nie brak.
Yeah, well, you know, that's just, like, your opinion, man.

tomekz

Koniecznie musi być solidny  wentylator  od  dołu ,bo grzyby  szybko dostaną  pleśń

Drugie
Za duże oczka  w siatce ,skurcza się i będą przelatywać

trzecie 
siatka metalowa - za bardzo się  nie   nadaje

VelYoda

kiedyś na jakimś wyjeździe grzybowym podsuszyliśmy z ojcem grzyby na takich kratkach w domu kampingowym. za ciepło służyła grzałka ścienna dwuspiralowa, podłużna. tylu robali ze zdrowych grzybów nie widziałem jak żyję, uciekały prze upieczeniem. Będzie zabawa ...  ;D
haliaetus lub haliaetos – morski orzeł (bielik), rybołów, od gr. ἁλιαιετος haliaietos – morski orzeł (bielik), rybołów, od ἁλι- hali- – morski, od ἁλς hals, ἁλος halos – morze; αετος aetos – orzeł.

pinkpixel

ja mimo wszystko powątpiewam w to rozwiązanie, takiej zabudowanej skrzyni  ???

i przychylam się do tego co @tomekz napisał, bez wentylatora który wymusi w tej skrzyni obieg, może być różnie, suszenie to jednak głównie odprowadzenie wilgoci, więc im swobodniejszy przepływ powietrza tym lepiej, tu trzy ściany zabudowane, trochę łaźnia ... ale równie dobrze mogę racji nie mieć

w każdym bądź razie takie rozwiązanie na pewno by mi nie przyszło do głowy, gdybym temat taki miał wykonać dla siebie, u mnie skończyło by się pewnie na krzyżaku ala rozkładana suszarka i tak jak error napisał, igła + nitka :)
***
wypożyczalnia VHS https://youtube.com/@slawekszulc

tomekz

Mam też  ramki . Wynoszę  na  słońce ale  też suszyłem kładąc je  pojedynczo na płytkach ( 0grzewanie podłogowe) . Suszyłem też  bezpośrednio  na podłogówce kładąc  pokrojone  grzyby   na pergaminie do pieczenia ciast .

POGROMCA_KELT

Ha! Ale reakcje  ;D

Nie upieram się, nie wiem czy moje rozwiązania będą ok. Czas pokaże  ::)

Czy się lakier sprawdzi? Też nie wiem. Spód, który będzie leżał na blasze nie był lakierowany. Taki piec kaflowy nie chodzi cały czas. Tego się nie kładzie na ogniu tylko na blasze jak zaczyna wygasać. Temperatura takiej blachy w szczycie nie powinna przekroczyć 150-170 stopni i to tylko na środku gdzie szafka stać nie będzie, a na obrzeżach prawie wystając.

Cytat: gourmet w 2024-09-13 | 07:37:03 to równy sześcian?
To bardziej prostokąt. Jest równy (chyba  ;D  bo nie sprawdzałem po połączeniu)

Cytat: eror1968 w 2024-09-13 | 10:15:35 igła, nitka bawełniana i suszymy
Są jeszcze stelaże z firanką jako alternatywa. Są też komody z płyty wiórowej przerobione na takie szuflady z firankami i też działają.

Ta szafka jak będzie nieużywana będzie sobie stała obok i robiła za stylowy mebelek do domku na wsi  ;)

Cytat: tomekz w 2024-09-13 | 10:43:18 Koniecznie musi być solidny  wentylator  od  dołu ,bo grzyby  szybko dostaną  pleśń

Drugie
Za duże oczka  w siatce ,skurcza się i będą przelatywać

trzecie 
siatka metalowa - za bardzo się  nie   nadaje

Drugie i trzecie - dam znać jak będzie. Oczka są małe, ale kto wie, może za duże?

Jak dałem szafkę tacie to przegadaliśmy co poprawić i zmienić. Robiłem to jako niespodziankę więc ciężko było o konsultacje :)

Zwrócił uwagę na 3 rzeczy
- Waga. Za ciężkie żeby mógł to podnieść, a czasami na grzyby jeździ sam. Tam maja taki wiejski domek i tam jest ten piec kaflowy.
- Temperatura. Zauważył, że często przy grzybobraniu jest za ciepło żeby zapalać w piecu
- Zaproponował dodanie farelki, którą na szczęście też przewidziałem w konstrukcji robiąc te "szufladki" z miejscem od dołu na wypadek gdyby chciał farelkę. Niedawno przesłał zajęcie jak wprowadził ulepszenia  ;)

Może mu powiem, że dobrze, że tak zrobił, bo się koledzy na forum denerwują  ;D
:-)