Się temat przyczepkowy zrobił
, a żartów nie ma...
Tak pewnie z trzydzieści kilka lat temu dopiąłem do mojego bolidu 126p dwukółkę i pomykam po coś dziarsko środkiem miasta.
Wjechałem na jakieś rondo, przyhamowałem i kątem oka widzę jak jakaś przyczepka zapi***ala bez właściciela prostym torem w stronę przystanku za rondem.
Nawet mi nie przyszło do głowy w pierwszej chwili , że to może być moja bo przecież ja skręciłem o 90 stopni w stosunku do tej ulicy. Widok raczej niecodzienny.
Wypięła się jakimś cudem z uchwytu kulowego. Nikomu nic się na szczęście nie stało , żadnych szkód też nie było ale od tamtej pory nieufnie spoglądam na wszelkie tego typu doczepiane pomoce naukowe.