brak obrazów ani urazów, ale warto wspomnieć o tym aspekcie - o którym ja wczoraj zapomniałem.
Pojechałem do warzstatu na 18;00 ulepiłem sobie stolik pod frezarke, wszystko powolutku do przodu. Mówie - ah, zbieram się do domu. Napisałem do lubej wiadomość -notatkę z wymiarami płyty / blachy którą miałem kupić, abym nie zapomniał, i zaczałem się szykowac do wyjścia. Ona dobrze wie że taka wiadomość to znacz ze juz sie zbieram, bo często tak robie. Aż tu mnie natchnęło, zobaczyłem na półce HPL 12mm - zacząłem to frezować, wycinać, oznaczać, przystosowywać. Cały czas w głowie świtała ta myśl - za chwile jadę, zaraz się zbieram, jeszcze moment.
Okazało się że "ocknąłem" się o 23:30 patrzac na telefon i mają dziesiątki nieodebranych wiadomości, połączeń i kobietę jadącą do wasztatu w taksówcę bo od godziny nie mogła się ze mną skontaktować i już myslala, że wyciągnałem kopyta.
tak więc konkluzja - łatwo stracić poczucie czasu przy robocie, która - nie ukrywajmy - jest niebezpieczna. Wyciszony telefon, albo jakieś głośne maszyny, i voila - zmartwienie bliskich gotowe, przez nasze "flow" przy pracy.
p.s inna sprawa ze na logikę, gdyby stało mi się coś lekkiego - to bym zaalarmował i wezwał pomoc. A jakby mi się stało coś na tyle powaznego ze nie odbierąłbym / nie zadzwoniłbym, to pewnie i święty józef by mi już nie pomógł. No ale... emocje to emocje