Kazano mi to tutaj spisać. Ku przestrodze! Nigdy nie mieszajcie farby mieszadłem z drutu
Miałem sobie domalować kawałek deski na podłodze bo klej się wylał i podczas zdzierania zeszło razem z klejem. Miałem gdzieś tam w pojemniczku farbę z zeszłego lata.
W zimę leżała sobie w warsztacie więc wymagała rozmieszania. Wziąłem więc wkrętarkę (oczywiście festool bo będzie lepiej mieszało)
I to był błąd
numer 1 Szukam tego mieszadła
no ni ma. Dobra myślę, dużo tego nie będzie biorę jakiś kawałek drutu i wyginam to w kształt odpowiadający mi.
Mieszadełko niestety było deczko krótkie więc trzeba się pochylić nad pojemnikiem
i to był błąd
numer 2Zaczynam mieszać
Na początku wolno
Potem zwiększam prędkość.
No miesza się fajnie farba bulgocze... I mieszadło się wysunęło
Rozrzut jakieś 20m ale tylko w stronę mnie i podłogi
Patrzę na podłogę
Cała pochlapana ale doobra. Przynajmniej w potrzebnym mi kolorku. a że walnęło na trociny to się je wciągnie do odkurzacza.
wstaję
patrzę na spodnie... i lekki zawał
Całe szczęście, że spodnie i tak już miały iść do wywałki bo miały taką fajną dziurę na 4 literach. Kurtka też lekko ucierpiała ale działa! i tak ją będę nosił
Festool już wytarty z farby, jedynie któregoś dnia dopracuję go jakimś alko izopropylowym.
Telefon było ciężej doczyścić ale dało radę
Statywu do lustrzanki nawet nie próbuję czyścić
Nie ma sensu
Podsumowywując! NIGDY nie mieszajcie farby w warsztacie
Lekcja dla mnie na całe życie.