Taka sytuacja z dzisiaj. Opisywana już przeze mnie w moim wątku o budowie warsztatu, ale tam nie każdy zagląda.
Generalnie praca z gwoździarką pneumatyczną. Gwoździe 7 cm.
Jak to się stało: montowałem łaty na dachu. Zaczynałem od łaty przy okapie dachu którą dodatkowo ściąłem na pilarce pod kątem aby dopasować do spadku dachu. W efekcie powstała dość wąska listwa. Strzelając gwoździami próbowałem trafić w ten wąski kawałek, jednak gwóźdź zamiast się wbić, poszedł z boku po płaszczyźnie listwy. Gdzieś poniżej nieopacznie zostawiłem rękę i wypadek gotowy.
Jakie było moje zdziwienie jak nagle zobaczyłem coś wystającego z mojej ręki
Miałem jednak sporo szczęścia bo gwóźdź wbił się jedynie na 1.5-2cm. Nie przeszedł na wylot. Poszedł minimalnie pod kością. Praktycznie czyste mięcho.
5h czekałem na SOR-ze z tym gwoździem w palcu po czy w końcu przyszedł Chirurg-Plastyk i w 3 sekundy wyciągnął ręką.
Wniosek: nie strzelać pod dużym kątem + trzymać z dala ręce.
Statystycznie coś musiało się wydarzyć. Wystrzelałem już prawie 10 tys. gwozdzi i drugie tyle zszywek przez ostatnie 2 miesiące przy budowie warsztatu. Mam nadzieję, że wyczerpałem tym samym limit wypadków.