Prawda jest taka że gdyby nie ten pajac to by nie było parcia na te rzeczy dla pracowników.
Nie wiem kogo masz na myśli pisząc "pajac", chyba nie jestem na bieżąco, ale napiszę coś z własnego doświadczenia. Pracowałem w dresach, pracowałem w dżinsach, pracowałem też w mocno budżetowych łachach roboczych. Pewnie do tej pory bym tak robił, gdyby firma, w której pracowałem, nie postanowiła nas ubrać najpierw w Mascoty, potem w Straussy. I wtedy poczułem na własnej du**e różnicę, jak można pracować w bardzo wygodnych ubraniach, do tego bardzo ergonomicznie zaprojektowanych i bardzo solidnie wykonanych. Do tego stopnia, że jak mi się ostatnio zajechały moje straussy z demobilu (czyt. w pracy dostałem nowe, w chałupie używałem starych, i pewnie używałbym jeszcze długo gdyby mi się nie omsnkęła piła spalinowa, na szczęście po spodniach, nie po nodze) to wydałem te trzy stówy i kupiłem sobie prywatnie.
Ale to ja, i wynika to z mojego podejścia i mojego doświadczenia w tym temacie. Podejrzewam, że z tą różnicą między ubraniami jest tak, jak z różnicą między meecem a festoolem
-piszę "podejrzewam", bo nigdy festoola nie miałem- można używać zwykłych narzędzi i robić to samo a nawet lepiej co festoolem, tylko pewnie dłużej i nie tak komfortowo.