@grekot nie chcę cię wpuścić na minę
Bejc używam w większości do sosny bo to mój ulubiony materiał, akceptuję że drewno nie jest jednorodnym materiałem i ma swoje kaprysy, jedna część drewna przyjmie bejcę lepiej inna mniej, nie staram się tego niwelować, a wręcz odwrotnie ma to dla mnie więcej uroku.
Bejce nakładam szybko i pędzlem. Po bejcy nie szlifuję, chyba że mam taki kaprys by bardziej uwidocznić rysunek. Przy późniejszym olejowaniu i woskowaniu, nigdy nie miałem problemu z podniesionymi włóknami, nie robię żadnego wstępnego wodowania i międzyszlifu. Nadamiar oleju ściągam papierowym ręcznikiem, a wosk nakładam wełną stalową, mogę domniemywać że obie te czynności niwelują to co określane jest podnoszeniem włókien i być może jak ktoś lakieruje to ma to znaczenie. Szlifowanie przed olejem kończę zazwyczaj na gradacji 120 maks 150, później już niczego nie szlifuję papierami.
Bejce nitro/rozpuszczalnikowe zapewne lepiej sprawdzą się przy barwieniu twardszych bardziej oleistych gatunków drewna, ja jakoś nie miałem potrzeby kolorowania takiego drewna, jeśli zdarzyło mi się robić coś nie z sosny (olcha, dąb, jawor) co najwyżej nakładałem jakiś lekko koloryzujący wosk w celu minimalnego przyciemnienie/podkreślenia, po olejowaniu. I będą pewnie lepszym wyborem jeśli potrzebujesz większej jodnolitości wybarwienia. Bartek ma w ofercie bejce nitro i rozpuszczalnikowe, ale z nich nie korzystałem, więc nie wiem jak wypadają w porównaniu z Sopurem, którego też nie znam.