z resztą, nie czekając na odpowiedz, po prostu sie odniosę, bo czuje się wywołany do tablicy troszkę - olejem mineralnym jak najbardziej wolno, nie widzę przeciwwskazań czemu nie wolno.
Ogólnie, w polskim (albo może internetowym-polskim) stolarstwie, narosła MASA mitów i zabobonów na temat tego, co wolno olejować, jakim olejem, jaki jest zły, jaki jest dobry.
Czytam to wszystko i sie włos na głowie jeży. A mam ich niewiele.
1. Olejów jakich nie wolno używać do desek, to:
a. Oleje nie twardniejące (czyli bardzo wiele), chociaż "nie można" to na wyrost. Po prostu, nie warto. Tu sie toczą zawsze (zwłaszcza u nas na forum) debaty akademickie, co twardnieje, co nie - odpowiedziałbym na to dość drastycznie i po męsku, ale ze czytają nas dzieci, odpuszczę sobie. Twardnieją mi żyły w skutek skaczącego ciśnienia tętniczego.
b. Oleje oparte na orzechu, gdyż alergik jak sie trafi mocny, to nawet potrawa która dotykała tej deski, będzie go uczulała.
c. Oleje, które jełczeją / psują się / które zostawiłbyś w lato na 40 stopniach w słońcu na tydzień, a potem bałbyś się go zjeść.
Całą resztę MOŻNA.
Olej mineralny (biały/parafinowy/wazelinowy) MOŻNA. Jeżeli ktoś uważa, że nie - proszę o mocne argumenty, poparte odnośnikami do prac (nie porad z kafeterii) które mówią, że nie można i dlaczego.
1. Olej mineralny stosuje się w lekach i medycynie
2. Olej mineralny stosuje się w spa & wellness
3. Olej mineralny stosuje się w dermatologii.
Każdy olej mineralny który kupuje, ma atest do użyć kosmetycznych + kontaktu z żywnością + czystość farmaceutyczną.
Olej mineralny nie jest podatny na wypłukiwanie przez wodę (w jakimś stopniu, oczywiście), nie reaguje z żywnością, jest obojętny fizycznie.
Skoro mamy już podstawy (który można, a który nie warto), przejdźmy dalej - który jest lepszy.
Otóż - wszystko jeden grzyb, różnice mogą być w efekcie wizualnym (orzechowe mogą przyciemniać, inne sprawiać bardziej żółte wrażenie).
Sęk w stosowaniu oleju polega na tym, że każdy z nich będzie się wypłukiwał z wierzchniej warstwy drewna. KAŻDY. I te "twardnienia" olejów, moga co najwyżej proces spowolnić - a nie zatrzymać. To drewno jako materiał naturalny, olej oddaje - gdyż olej ten nie wiąże się ze strukturą drewna na poziomie komórkowym, tak jak wiąże się woda - gdy drewno żyje, oczywiście. Olej przywiera do powierzchni drewna, tak jak i woda - więc tak jak i odpowiednio długo trzymana, cała w oleju, ręka w wodzie - oczyści się, tak i deska po iluś-tam myciach, oczyści się.
Kluczem do tego jest nadanie warstwy również wodoodpornej, ale słabiej wypłukiwanej - czyli wosku. Stąd stosuje się wosk pszczeli, w połączeniu z olejem, by zapobiec:
1. Utlenianiu substancji zawartych w olejach które "pracują" sobie z drewnem i powietrzem po nałożeniu
2. Nadmiernemu wypłukiwaniu z drewna oleju
Oczywiście to rozwiązanie nie takie jak lakier, którego nie wolno stosować - ale zawsze poprawiające właściwości hydrofobowe.
Ikea sprzedaje czysty olej mineralny pod nazwą Skydd nazywając go wprost "Olej do desek do krojenia", koncerny farmaceutyczne, lekarze, państwowe instytucje wydające certyfikaty - czy oni się mylą, czy oni działają by nas truć?
Oczywiście możemy założyć tu aluminiowe foliowe czapeczki i mówić o spisku w truciu nas olejem mineralnym ale to bujdy. Stąd proszę o naukowe fakty, jeżeli ktoś chce podważać olej mineralny.
Kolejna sprawa - olej w desce, przenika do potrawy w takim stopniu, że prawie żadnym, jeżeli mówimy pod względem "trucia nas". Co innego kwestia alergenów w przypadku oleju orzechowego - gdyż tu znane są przypadki, że dotknięcie orzechowej kolby od broni, potrafi wywoływać alergie.
Trochę mi to trąci niepoważnością, że ludzie w tym kraju - palą w piecach oponami, MDF'em, wycinają katalizatory i PDF'y, ale jak przychodzi do dyskusji na temat szkodliwości, to zajmujemy się czym jest zabezpieczona deska do krojenia - odpowiedniej klasy olejem, albo czy są w niej bakterie z podrodziny "XXX", bo może to wywołać biegunkę u naszego pociotka w 5 pokoleniu z linii matki.
Widziałem w swoim życiu wiele desek ze sklejki, jak to było popularne za PRL - nikomu nie przeszkadza klej użyty między warstwami. Klej z PRL, gdy inspekcje i normy, to były po to żeby Pani Grażynka spod 5'tki miała co przepisywać na maszynie.
Widziałem deski funkcjonujące w domach po XX lat, tak - dwucyfrowe liczby. Domownicy żyli 80+. Nikt nigdy nie napisał w akcie zgonu - "spożycie potrawy z deski zabezpieczonej olejem nieodpowiedniego przeznaczeznia".
Serio, dajmy sobie spokój - jedyna krzywda jaką deska wyrządziła komukolwiek w moim otoczeniu, to upadek z blatu i złamanie wielkiego palucha u stopy (moja matka). Nie wiem niestety, jakim była zabezpieczona olejem - bo wtedy dodalibyśmy go na liste zakazanych, gdyż pewnie jest za śliski - a więc nie twardniejący. A jak nie twardniejący, to zapewne jełczeje - a jak jełczeje, to pewnie pijak i złodziej, i narkoman.