Robota po godzinach średnio pozwala na dłubanie ale jakiś mały updajt mam
No więc wymyśliłem sobie że środki nóg wyfrezuję sobie moją Makitką z nowiutkim frezem. Uzbroiłem ją do walki znaczy do pracy i ruszyłem do boju. Przy okazji pobawiłem się prowadnicami które do tej pory tylko ładnie komponowały się w walizce. Cóż, trzeba było w końcu je trochę ubrudzić
Szybko okazało się że frez walczy dzielnie a mimo to robota posuwa się marnie
No czegoż się można spodziewać jeśli na wycięcie jednego pasa/otworu potrzeba kilku przejazdów.
Szybko więc zakończyłem zabawę i do akcji wezwałem Czerwoną strzałę Meectool
Wyzwanie to zagłębić się w materiał od środka
Tak tak, można to zrobić nie mając zagłębiarki choć to dość ryzykowna sprawa i radzę skupić się mocno na zadaniu by tarcza nie poderwała nam pilarki z materiału.
W każdym razie udało się i oto efekt:
Po wycięciu tego co potrzeba postanowiłem zaoblić jeszcze krawędzie otworowania by choć trochę ukryć niedoróby pozostawione po wierceniu. Na zdjęciu lewa strona uszkodzonej formatki z początku prac:
Sami przyznacie że wyglada trochę lepiej
Zastosowałem jeszcze jeden oszukiwacz oka i poszerzyłem chwyt, ukrywając w ten sposób spore wyrwania w białej powłoce. Mogłem sobie na to pozwolić ponieważ wymiar który wcześniej założyłem był wzięty z kosmosu i nie ma wpływu na nic więc 10 mm w te czy we wte...
Jak już się tak z robotą rozpędziłem to ... trzeba było kończyć
No nic, zostało mi tylko balkonik posprzątać:
No i to by było tyle na dziś