Nie ma czegoś takiego jak ... na początek.
Albo kupujesz dobre i cieszysz się samą pracą albo świadomie pchasz się w kłopoty bo zamiast mieć radochę będziesz się szarpał z ostrzeniem co chwila , zmianą profilu, kąta natarcia itp.
Zestawy mają ten minus , że zapłacisz hurtem za kilka sztuk , z których nigdy nie skorzystasz.
Kupując pojedynczo zapłacisz trochę drożej ale masz to co potrzebne i w sumie na jedno finansowo wyjdzie.
Ja dłubałem różnymi (Stubai , Narex , Kirchen) i Pfeila żadne nie pokonało. Jest drogo ale dobrze.
Jeszcze nie spotkałem Pfeila , który po wyjęciu z opakowania fabrycznego nie był gotowy do pracy.
Stubaia trudno u nas kupić , Narexa nie naostrzysz tak jakbyś chciał , Kircheny to nawet mi się nie chce pisać.
Taki mój punkt widzenia ale znam ludzi którzy mają inny...
I jeszcze jedna uwaga z praktyki. W sklepie np. dluta.pl masz do wyboru dłuta rzeźbiarskie , dłuta snycerskie i takie króciaki z grzybkiem do drzeworytu.
Te ostatnie to dla kogoś kto wie do czego mu będą służyć. Sposób trzymania i pracy tym jest wymagający a naostrzenie takiego dłuta to niezła gimnastyka.
Snycerskie to takie same jak rzeźbiarskie tylko mniejsze (krótsza rękojeść i część robocza). I dlatego , że mniejsze to trudniej je trzymać i męczą dłoń w czasie pracy.
Celuj w rzeźbiarskie bo wygodne w trzymaniu i w ostrzeniu a jeśli nie ma potrzebnej "rozmiarówki" to dopiero wtedy w snycerskie.
Oczywiście tu też zdania będą podzielone