I co z tym dłutem, służy jako przecinak, czy udało się?
Też dorwałem 2 stare dłuta, zardzerwiałe. Jedno bodaj służyło do wyjmowania gwoździ, a drugie chyba jako brecha, bo pokrzywione. Oba tępe i bez wyrazu jak morda ciula. Oczyściłem szczotką drucianą do flexa. Zacząłem ostrzyć na stołowej prędkiej metodą woda-kamień-woda, ale szło dosyć drętwo. Zmieniłem na kątówkę i tarczę do szlifowania, metoda ta sama. Lekko w rogu przypaliło, bo się zagapiłem. Zeszlifowałem kolorek, ale zmiana w materiale pewnie została. Olać. Później osełka diamentowa, kamienie, błyszczy. Ale.
Na plecach są wżery i za cholere nie idzie tego wyszlifować, bo wiadomo. Zagłębienia są na prawie całej długości, więc obcięcie odpada, inaczej zostanie dłutuńko karzeł. Plecy nie będą błyszczeć tak jak powinny, chyba, że splanuje się na frezarce. Ale komu by się chciało, więc pewnie pozostaje z tym życ?