Dla mnie żelazko nadaje się jedynie do forniru naturalnego i tego sztywnego laminatu do oklejanie blatów. Z PCV albo wyglądała jak gówno czyli wszystko o grubości 0.5mm niezależnie od starań albo jakość tego klejenia niepokojąco słaba się wydawała. Dużo lepiej wspominam obrzeże bez kleju i Pattex dający pewność klejenia i brak estetycznych wpadek.
Najwięcej metrów przerobiłem wynalazkiem Virutexa na bazie opalarki. Wnioski podobne, cienka okleina mimo, że podgrzewana od wewnątrz od strony kleju to i tak faktura jak po żelazku. Grubsza ok ale klejenie nie za mocne. Virutex wygrał bo chociaż początki były bardzo frustrujące a siła klejenia zdecydowanie ustępowała pattexowej, to po opanowaniu stał się najszybszy i najwygodniejszy.
Co do obróbki, to wbrew sceptycznym głosom z wątku sąsiedniego robotę robiły te zaciskowe pbcinaczki w komplecie z tymi do końcówek. Potem slif papierem ściernym a na koniec filcem na mega szybkości żeby wygładzić i zlikwidować bielactwo po cięciu.
Wyglądało to przyzwoicie i przy wprawie szło dość szybko.
Fornir naturalny jechałem tą samą metodą zawsze z włosem i po każdej stronie z osobna
bo jakoś często było tak że jak jedna strona była z włosem to druga pod włos. Trochę poje**ne ale tak było nie zmyślam.
Oczywiście dotyczy to typowych grubości najczściej używanych. Na tych powyżej 1mm się nie znam. Mało tego było więc mimo braku sensownego frezu, noża, cykliny i przy całej manualnej niezgrabności, jakoś się udawało unikając większego przelewu krwi.