Dostałem do przetarcia na traku kawał drewna egzotycznego, z zewnątrz w kolorze mocnej herbaty. Trzy belki o przekroju kwadratu 32x32 cm miały około 260 cm długości. Przeleżało kilkanaście lat w grząskim, mokrym terenie i poza brudem nic mu nie dolegało.
Tak ciężkiego i twardego drewna jeszcze nie ciąłem. Przekładając ścięte dechy odnosiłem wrażenie, że waga była dwukrotnie większa niż taka sama objętość mokrej dębiny, a ten materiał wyglądał jak suchy - szok.
Pierwszy raz użyłem pił bimetalowych i maski do oddychania. Piły dały radę ale cały proces odbywał się w chmurze pyłu. Z ciętej belki zamiast trocin wylatywał pył w kolorze kurkumy (brudnożółty). Po upływie doby pył robił się ciemniejszy wpadający w jasny brąz. Podczas cięcia zwykłymi piłami pył był identyczny, tylko piła po pr******chaniu metra zaczynała "pływanie" góra - dół. Po prostu była stępiona.
W przekroju kłody widoczna była twardziel i biel. Nie jestem pewien ale po oczyszczeniu belki przed cięciem w narożnikach (tylko w jaśniejszej części drewna) znalazłem kilka czarnych kropek, które mogły być otworami zrobionymi przez owady.
Z czym Waszym zdaniem mogłem mieć do czynienia?

zdjęcie 1 - bezpośrednio po przetarciu
zdjęcie 2 - polane wodą aby uwypuklić słoje
zdjęcie 3 - przetarte olejem

Mery, bardzo ale to bardzo dziękuję za podpowiedź. Pozwoliła mi zawęzić obszar poszukiwań i po obejrzeniu kilku filmików na YT jestem prawie pewien, że to jest drewno IPE.
Wczoraj przekładaliśmy dechy na sztapel i dzięki temu mogę uzupełnić wcześniejsze informacje. Otóż przesuwając deski po deskach zachowują się tak jakby pomiędzy nimi były łożyska, ponieważ wszelkie zmiany kierunków nie stawiają praktycznie oporu.
Sprawdziłem także ich wilgotność. Ze względu na twardość desek użyłem wilgotnościomierza bezinwazyjnego który mierzy średnią wilgotność z grubości jednego cala i wychodziło od 23 do 27 %.