Dostałem do przetarcia na traku kawał drewna egzotycznego, z zewnątrz w kolorze mocnej herbaty. Trzy belki o przekroju kwadratu 32x32 cm miały około 260 cm długości. Przeleżało kilkanaście lat w grząskim, mokrym terenie i poza brudem nic mu nie dolegało.
Tak ciężkiego i twardego drewna jeszcze nie ciąłem. Przekładając ścięte dechy odnosiłem wrażenie, że waga była dwukrotnie większa niż taka sama objętość mokrej dębiny, a ten materiał wyglądał jak suchy - szok.
Pierwszy raz użyłem pił bimetalowych i maski do oddychania. Piły dały radę ale cały proces odbywał się w chmurze pyłu. Z ciętej belki zamiast trocin wylatywał pył w kolorze kurkumy (brudnożółty). Po upływie doby pył robił się ciemniejszy wpadający w jasny brąz. Podczas cięcia zwykłymi piłami pył był identyczny, tylko piła po pr******chaniu metra zaczynała "pływanie" góra - dół. Po prostu była stępiona.
W przekroju kłody widoczna była twardziel i biel. Nie jestem pewien ale po oczyszczeniu belki przed cięciem w narożnikach (tylko w jaśniejszej części drewna) znalazłem kilka czarnych kropek, które mogły być otworami zrobionymi przez owady.
Z czym Waszym zdaniem mogłem mieć do czynienia?
zdjęcie 1 - bezpośrednio po przetarciu
zdjęcie 2 - polane wodą aby uwypuklić słoje
zdjęcie 3 - przetarte olejem