Myślałem, myślałem co by tu zrobić na konkurs. Materiał drogi, kiepsko z inspiracją, ale był jednak jeden temat, który nie dawał mi spokoju od jakiegoś czasu. Postanowiłem więc, że utrudnię sobie jak tylko można taką prostą czynność jak turlanie kostkami i polepię:
wieżę do kościI to dosłownie polepię ... z odpadów. Znalazłem trochę starych resztek jesionowych, jakieś barachło, trochę olchy opalowej i forumowego czarnego dębu. Tacka wyłożona tkaniną neoprenową. Wieża ma być do wspólnego grania z bliskimi: głównie żoną i synem, jak i moimi gośćmi. Dla syna jedynym słusznym kształtem są hexy, więc od początku pojawiła się (jak to w grach) negatywna interakcja
.
Kilka uwag technicznych: spadek pochylni ustawiłem na 33st. Było za późno po próbach, ale jest to za dużo. Kostki się zabijały na zakrętach i "wylatały" jak zamek w karabinie Pawlaka. Trzeba było dorobić barierki i ogrodzenie na tacy.
Nam się podoba i skończył się problem czy kostka właściwie się poturlała, czy jak spadnie to się liczy itp.