„Jesień…
Jesień…
Jesień…
Złote liście spadają z drzew”Znacie? Świetny skecz Mumio, polecam.
Jak jesień to spadające liście, u mnie na podwórku ich nie brakuje. Jesiony, klony, akacja, stara antonówka i czereśnia a przede wszystkim cztery duże orzechy. Grabienia co niemiara, szczególnie, że w liściach orzecha znajduje się toksyczny juglon, który utrudnia wzrost sąsiadom i grabić trzeba. Jakiś czas temu, przeglądając książkę o „zielonym” stolarstwie trafiłem na interesujący projekt klasycznych grabi wywodzący się z Finlandii i postanowiłem go wykonać w ramach tego etapu konkursu. Tradycyjnie większość elementów tego narzędzia wykonywana była ze świeżego jesionu, ja takowego nie posiadam, ale mam deskę po suszarni, która nadaje się równie dobrze, jest tylko trochę trudniejsza w obróbce (Fot.1). Prace zacząłem klasycznie, od przygotowania elementów z zachowaniem płaszczyzn referencyjnych i kątów prostych, a następnie wycięciu w nich czopów i gniazd (Fot.2). Sposób montażu i pierwsze przymiarki pokazuje fot.3. Projekt nie przewiduje użycia kleju, otwory w stylisku i dysku są w przesunięte w stosunku do siebie, tak aby kołek łączący został w trakcie wbijania lekko wygięty i cały czas dociskał dysk do trzonka (Fot.4)
W kolejnym kroku wykonałem zęby, tutaj również użyłem surowca takiego jak w tradycyjnym wyrobie, a mianowicie lilaka. Wprawdzie posiadanym przeze mnie fragmentom wiele brakowało do prostoliniowości, ale chciałem pozostać wiernym pierwowzorowi. Zęby wykonałem o średnicy większej niż otwory, ponieważ drewno nie było suszone (Fot.5). Nagrzałem piekarnik do około 80 stopni i włożyłem je tam na godzinkę. Uśrednione pomiary wykazały, że średnica kołków spadła z około 10,6 do 10,3-10,4mm. Po wykonaniu otworów (Fot.6) każdy z kołków został dopasowany i wbity w otwór. Kleju nie używałem, po wyrównania wilgotności drewna zęby powinny być (i na ten moment są) nie do ruszenia. Ma to również dodatkowy plus – ewentualna wymiana złamanego zęba będzie łatwiejsza niż w przypadku połączenia klejonego. Po zamocowaniu wszystkich zębów, cały element poddałem obróbce (Fot.7). Zarówno otwory jak i zęby to manualna praca w ciszy i spokoju, nie pozbawiona drobnych błędów. Zęby nie są idealnie równe, nie ma to wszak żadnego wpływu na jakość pracy narzędziem (Fot.8 ). Kolejnym krokiem było odchudzenie i nadanie bardziej przyjemnej formy dyskowi (Fot.9) i trzonkowi (Fot.10 i 11). Koniec styliska został zgodnie z pierwowzorem zwężony, ma to na celu zmniejszenie ilości wchłanianej wody, gdy grabie po pracy zostawimy w trawie oparte o drzewo. Nie pozostało nic więcej jak złożyć wszystkie elementy w całość. Dysk złączyłem przy pomocy kołków z lilaka (Fot.12), całość zabezpieczyłem olejem lnianym (Fot.13,14,15). Deszczowo dziś u mnie ale w przerwach pomiędzy opadami, pomimo iż olej jeszcze dobrze nie wysechł zabrałem swe nowe dzieło na sesję ogrodową
(Fot.16-20). Nie mogłem się powstrzymać i sprawdziłem je również w praktyce (Fot.21). Grabie są świetne, jak i cały projekt, polecam wszystkim. Ogólny opis w języku angielskim i w calach chętnie udostępnię zainteresowanym.