Czołem.
Noszę się z zamiarem kupna taśmówki. Jestem hobbystą i już nauczyłem się, że kto kupuje tanio ten kupuje dwa razy.
Po pierwszej pile stołowej za 400zł kupiłem "wypasionego" Scheppacha 105 i już wiem, że będę musiał kiedyś kupić coś lepszego.
Zatem do rzeczy. Piła musi mieś minimum 150mm wysokości cięcia z żeliwnym stołem i ma być niestresująca. Cena, no cóż, 3,5tys to totalny maks z założeniem, że będę musiał jeszcze trochę poczekać na dozbieranie.
Czytałem tu, na forum kilka wątków, YT oglądam prawie codziennie i .....ech.
Wybrałem kilka modeli: Einhell TC-SB 305 (170mm, stół alu) za 1400zł, Holzmann HBS 245HQ (152mm) za 1650zł, Cormak HBS 310N/BS315 (160mm),
Record Power BS 300E (190mm) za 2960zł, Felder Hammer N2-35 (235mm) za około 3600zł.
Czytałem tu na forum o wyższości łożysk prowadzących nad tarczkami jak w Record Powerze ale w takim razie Felder też się myli bo w swoich wszystkich modelach
daje takie samo prowadzenie?
No dobra pytanie ostateczne - czy te najtańsze maszyny faktycznie są takie do kitu w porównaniu z droższymi trzy razy? Maszyna nie będzie produkowała niczego, okazjonalne cięcie. W którym miejscu jest ta przepaść jakościowa?
Wycinanie małych łuków ale częściej proste cięcia. Czasami rozcinanie drewna na obłogi. Mam odłożone trochę dębiny, owocówki, innych liściastych co 20 lat temu na opał
były kupione a teraz może dostaną drugie życie.