Domowe zdrowe jadło

Zaczęty przez Puzii, 2018-09-03 | 20:36:18

Poprzedni wątek - Następny wątek

sarmik

#240
Ano pigwy :)
Sześć ran ciętych i dwie kłute na paluchach. Wyglądam prawie jak stolarz pełna gębą  :)

Edit. Aj. Błąd. 3l. Na 6 to już tydzień bym musiał rypać z nożem.

krzyś48

a pestki... to na co to ???
bo pigwa to rozumiem,tylko z pestkami nie trybię :P
ziarnko do ziarnka zbierze się dwa ziarka

sarmik

A pestki się zalewa szpirytem, ze wodą, cukrem albo miodkiem, dodaje co kto lubi, cytrynkę, imbir, łychę nawet. I czeka się miesiąc. I ma się migdałowy napitek z nutką dodanego czegoś  ;)

krzyś48

kurde ale to musi być ciężkie...chyba że naparstek :P
ziarnko do ziarnka zbierze się dwa ziarka

sarmik

A skąd ciężkie 😁
Na jesień i zimę rewelacja ;) i grzeje lepiej niż cudza żona pod pierzyną hehe

krzyś48

no to zarzuć skład mieszanki, to może co pomieszam :P
jak nie zastrzeżony ;D
ziarnko do ziarnka zbierze się dwa ziarka

sarmik

A skąd zastrzeżony :)
Standardy wszędzie w googlu pt. Pestkówka. Robią to ludzie z pigwy, pigwowca, jabłek, śliwek, moreli, czereśni i czego tam się jeszcze da :) ja z pigwowca.

Próbowałem u kogoś standardowy przepis, czyli po szklanie pestek, wody, spirytu i cukru. Dla mnie za słodko nieco. Próbowałem też z imbirem z herbatka i choć nie przepadam za imbirem to stwierdzam, że coronę mogłoby to wygrzać chyba.
Ja autorsko pomieszałem nieco na oko 4 różne zestawy. Za miesiąc powiem co wyszło.
A w zestawach mam tak:
1. Standard tylko trochę cukru i trochę miodu. Ale tak, żeby cała szklanka nie była.
2. Jw. Plus sok z cytryny
3. Jw. Plus cytryna plus 0,3 łychy z biedry
4. 1 plus 0,3 bimbru robionego na bazie ducha puszczy. Przecudne smaki tam są, ale nie powiem jakie bo nie znam. Ktoś mi to przywozi i nie chce składu zeznać :)

No i zobaczę co wyjdzie.

Docelowo mam zamiar ten bimber i łychę dolać jeszcze do nalewki z pigwowca. W sensie, że to co mam też podzielić na kilka wersji.

Fazi

#247
Szanowni "Zadymiarze"
Wczoraj po raz czwarty odpaliłem moją prymitywną, ale "pur nature" wędzarnię i dokonałem drugiego podejścia do kiełbasy swojskiej.
Pierwszą trochę "upiekłosuszyłem", gdyż w ciula zrobił mnie zepsuty termometr, a ja głupi się nie zorientowałem.

Tym razem wyszła megaturbowyborna, tyle że od początku przygody mam problem z delikatnym osmoleniem produktów.
Wędzarnia mobilna skrzyniowa, olchowa 1,2 m wys. stojąca na ziemi - wkopany kanał ok 30 cm i palenisko.
Palę suchym bukiem z dodatkiem równie suchej jabłoni. Do tego dorzucam trochę mokrej olchy.
Temp. trochę szalała od 50 do chwilowych 90 stopni, ale raczej 75 średnia ok 3,5 godz.

Co mogę zrobić, aby uniknąć tego osmolenia.? Jadałem kiełbasę z dużo prymitywniejszych wędzarni i się nie brudziłem. :-\

I gwoli ciekawostki. Robię również ostatnio pasztety. Prościutkie i są zaaaaaje**ste.
Mięso z kurczaka i ok 25% watróbki plus dodatki.
Po prostu standard. Jednak jako, że unikam niezbędnego w pasztecie dodatkowego tłuszczu zwierzęcego to ograniczam się do masła w rozsądnych ilościach i tak piekę w foremkach. Pasztet wychodzi trochę kruszący się czyli za suchy.
Wtedy póki jeszcze ciepły miksuję go ręcznym blenderkiem podlanym dobrą oliwą z dodatkami na różne wariacje smakowe.
Wychodzi pysznie zamszowy i super smarowny. Do słoiczków i ....tylko to ostatnio wsuwamy najczęściej - na również własnym chlebku żytnio-razowym
Jest tylko jedna ogromna wada - strasznie szybko znika  ;D

Naprawdę polecam -  bo jest niesamowitą odskocznią od sklepowych "delikatesowych smaków", a wbrew pozorom wcale tak długo czasu na przygotowanie nie schodzi.

Keram2504

Cytat: Fazi w 2020-11-26 | 08:33:34 Co mogę zrobić, aby uniknąć tego osmolenia.
Po wędzeniu parzymy wyroby. Stosujesz to?

Fazi

Mięsa oczywiście tak, ale kiełbachę chyba grzech :)

newrom

Dymisz suche produkty i wygrzane w pierwszej fazie bez dymienia? Dym może się swobodnie wydostawać, czy się kisi? Mokrego drewna nie daję bo nie rozumiem po co (poza gałązką jałowca czy innego świerka, jak mnie najdzie).

tomekz

Za mokro  i za gorąco .

Za nim zaczniesz wędzenie  jest etap podsuszania kiełbasy .
Spróbuj też sposobu . Jak nabijesz    mokry flak na lejek nabijarki  to go ściśnij ręką , by wysączyła sie  z niego  woda .
W wędzarni nie przekraczaj 50* i do tego musi być przepływ dymu ( ciąg ) bo się kisi i wilgoć osiada ze  smołą na wyrobach . Pod koniec  wedzenia możesz podnieść temperaturę tzw . pieczenie , lub nie i dajesz do gorącej  wody . Jak dobrze zrobiłeś woda wtedy nie powinna się zbytnio zabarwić , co świadczy o braku osadu  "smoły" na wyrobach .

Smacznego :)

newrom

Parzenie kiełbasy to zbrodnia (poza białą). Dopiero jak sobie powisi na kołku kilka tygodni, wyschnie prawie na wiór to wtedy jest idealna do żurku =)
Temperatura zależy od preferencji, też lubię na gorąco wędzić. Nawet bardzo gorąco. Dla siebie robię, więc mi nie szkoda kg straconych z wodą :)

Keram2504

Cytat: newrom w 2020-11-26 | 08:56:48 Parzenie kiełbasy to zbrodnia
Są różne szkoły w tej kwestii. Gusta mamy różne. :)

Fazi

#254
No tak. Starałem się osuszać parę godzin przed włożeniem.
Faktem jest, że temperaturę regulowałem także uchylaniem daszku, ale jak była moja założona to kisiłem w dymie. Co prawda konstrukcja nie jest szczelna i dym sobie pyrka szczelinami, ale myślałem, że tak ma być ??? :). Przynajmniej tak widziałem lata temu na wsi. Ludziska przykrywali workami płóciennymi. Co ciekawe wychodziła ładna i pyszna wędzonka, ale może wtedy nie do końca się przyglądałem samemu procesowi.
Dzięki w takim razie ogromne, parę wskazówek mam i "rzut świąteczny" będzie lepiej przygotowany.

PS. Jelita oczywiście po płukaniu wyciskałem.
Kiełbasa faktycznie się trochę pociła ::)
"Trochę mokrego" daje więcej dymu - tak mi doradzali koledzy wychowani od dziecka ze świniobiciem.