Najlepszy aparat to taki, który masz przy sobie.
Planowane kółko obejmowało Belgię, nie przepadam za tym krajem, duże miasta miałem omijać (a w małych to coś między familokami, a angielskimi osiedlami robotniczym z XIXw ;>) więc uznałem że aparat zostawię w domu. Plany jak to plany, wylądowałem w Pirenejach. Dzisiaj krew mnie zalewała że mam tylko telefon, a teraz zbiera się na solidną burzę... niech krew zaleje wyjmowanie aparatu z torby podróżnej.