Wiem,wiem, pusto i cicho. Nawet ciężko się dostać, jak się nie ma samochodu. A kiedyś pełno było połączeń , jak nie PKS to PKP, a resztę okazjami. Ludzie tam zacni mieszkali, nie odmówili wędrowcy, i nocleg za fri był, a czasami nawet za posiłki nie chcieli nic. Jak działała linia PKP do Legnicy , to nawet maszynista potrafił zrobić przystanek na życzenie, bo obładowani sprzętem byliśmy a z Nowego Kościoła do Dynowic kawałek, więc zatrzymał pociąg przed mostem na Kaczawie, abyśmy wysiedli, a na odchodne prosił, aby nie kopać przy torach bo niedługo będzie musiał lokomotywę przeciągać pod zwalonymi drzewami. A najlepsze geody były właśnie we wrzynce kolejowej w tym miejscu. Kilka lat temu jak tam byłem, to już jest zupełnie inaczej. Tylko autokary z autochtonami tam przystają, taką atrakcję mają i kupują pamiątki z Vaterlandu.