To trzeba było się postarać, do żabochlapów w Słupsku się przyjąć i byłbyś spełniony. Zimą pod namiotem na Orzyszu, (-45 stopni, tak że termometry spirytusowe popękały, tylko taki bimetalowy z BRDM zatrzymał się na tej temperaturze bo dalej był nit i nie przepuścił wskazówki, oczywiście raz na dwa tygodnie zawieźli by Cię do Orzysza do jednostki na kąpiel pod prysznicem w zimnej wodzie, która była jak wrzątek, codziennie golenie w kawie zbożowej na śniadanie, ale szybko żeby nie zdążyła zamarznąć, a dowódca sprawdzał karteczką, czy czasami jakiś włosek Ci nie został, w nocy dyżury przy piecyku w namiocie, a jak byś usnął to już nikt by Cię nie dobudził), latem na obozowisko Okonek pod Drawskiem, komary takie jak wrony, +40 na dworze , tylko nocą trochę wytchnienia, tylko 15 min po capsztyku alarm, i na piechotę za bwp działaniami do Kamienia Pomorskiego, po drodze zdobywanie umocnionych linii obrony n-pla tak ze 3 razy, a o świcie kąpiel w morzu w pełnym rynsztunku i podróż na barkę desantową. Zaje..fajne, był byś spełniony. Przez trzy lata służby dwa tygodnie urlopu, a resztę w pracy Ci oddadzą albo se sam zrobisz, jak major płot da ci przepustkę. Co dwa- trzy lata szkolenie rezerwy, dwa dni w jednostce, resztę na poligonie. Ale z SWD byś se postrzelał, wszystko to co opisałem byś se poznał jaskie ciężkie, i jak to się fajnie pucuje, jedyne wyjście to przez więzienie lub kompanie karną.