@wilk325 Jeździsz by się delektować swoją przewagą nad rybką, męczysz ją, narażasz na stres i ból. Po czym wypuszczasz żeby kolejny psychopata w gumiakach mógł ją męczyć
Uczciwiej jest złowić rybę którą chce się zjeść i łowić tylko tyle ile się jest w stanie zjeść.
Co do myśliwych. Odszkodowania płacą nie dla tego że to super ziomki i litują się nad rolnikami, a dlatego że za przywilej polowania i hodowli zwierząt dzikich (gospodarka łowiecka) otrzymali od Państwa razem z koniecznością wypłaty tychże odszkodowań.
Za szkody poczynione przez lisy czy kuny na drobiu swoją drogą nie płacą.
Do tego zawsze czynnikiem selekcyjnym była pogoda. No ale słabsze osobniki nie mają szansy zdechnąć zimą, bo dobrzy myśliwy dokarmiają zwierzątka. Które wypasione na wiosnę wydają na świat dużą liczbę dobrze zbudowanych młodych które wyżerają nie tylko zasiewy ale i runo leśne. Czyli sami pogłębiają problem który tak dzielnie podobno zwalczają. Mało tego, czasami wprost powodują problem. Tak jest z coroczną introdukcją gatunku obcego - bażanta. Te ptaki stanowią konkurencję dla rodzimych przepiórek i kuropatw. Ale posuwają się nawet do strzelania ptaków które są wypuszczane z klatek (bo i tak trzeba hodowlane samce zabić, więc się organizuje strzelanie do żywych celów).
Wczoraj u mnie na wsi było polowanie z nagonką. Jakiś koleś ustawił się z dubeltówką obok (kilka metrów) od stodoły/podwórka sąsiada. Jak zauważył aparat to się ruszył. Nie wiem do czego strzelali, może do zajęcy bo trochę ich w ostatnich latach introdukowali albo do bażantów bo oczywiście też była introdukcja. Na szczęście w mojej okolicy przepiórki i kuropatwy radzą sobie pomimo myśliwych.
Gdybym miał coś zmieniać w łowiectwie to raczej w stronę sprzedaży licencji przez państwo z ograniczeniem ilościowym na łeb i po sprawie. Masz ochotę na dziczyznę idziesz polować. Nie masz jaj by własnoręcznie zabić, jesz burgera sojowego lub świnkę która nie tylko nieba, albo i ziemi nigdy nie widziała bo całe życie na ruszcie. A koła, kluby i związki mogły by sobie być jak filateliści czy inni esperantyści.
Mięso jadam kupne, hoduję też zwierzęta do jedzenia. Pomimo że staram się zapewniać im jak najlepsze warunki, to nie jestem pewien czy nie byłyby "szczęśliwsze" na wolności. I tak, żeby zjeść mięso to muszę najpierw zwierze ubić. Nie sprawia mi to frajdy, dla zwierząt zapewne byłoby lepiej gdybym mógł to zrobić za pomocą sztucera niż gdy narażam je na stres łapaniem itd.
Co do samego polowania z łukiem to wiem że wymaga sporych umiejętności i wiedzy o zwierzętach. Trzymam kciuki by udało się zalegalizować.
Edit: można swoje pole wyłączyć z obwodu łowieckiego i wtedy nie będą mogli na nim polować, a odszkodowania będzie wypłacać właściciel zwierząt czyli skarb państwa.