Z tego wynika, że sprzęty audio vintage przechodzą renesans tak jak gramofony czy wzmacniacze lampowe. Sam posiadam wzmacniacz lampowy i gramofon i myślę, że to są świetne sprzęty. Ale płyty gramofonowe to porażka.
Ze słuchaniem muzyki nie ma to wiele wspólnego, więcej w tym nostalgii do czasów, w których odsłuch poprzedzony był wieloma innymi czynnościami, jak polowanie na album w sklepie, dostarczenie go w jednym kawałku (w przypadku czarnego placka) do domu, rozpieczętowanie i brandzlowanie się okładką i wkładką jeśli była, następnie analogowe podanie nośnika do otworu czy też szuflady na nośnik - w przypadku placków niemal chirurgiczne ruchy i obawa czy aby na pewno następnym razem igła nie przeskoczy bo akurat omskła nam się płyta i zawadziła lekutko o szafkę.
Jak ja się cieszę, że mamy dziś streaming. W końcu można oddać się muzyce dokładnie w chwili, w której mam na to ochotę wybierając w mgnieniu oka album jaki tylko ma się ochotę posłuchać.
;-)