Mieszkam 100 metrów od English channel.
Postanowiłem zacząć chodzić na ryby. Naczytałem się na forach, że bez 5tyś złotych nie mam co zaczynać. Kupiłem najtańszy kij karpiowy, kołowrotek morski i kilka drobiazgów. Za 50 funtów złożyłem zestaw. Chodzę tak sobie i ogólnie jest fajnie. Czasem spotkam jakiegoś Polaka, wypijemy piwo .
Ale wiem, że w Polsce nie będę miał na to czasu. Czasem trafi się jakaś rozgwiazda, czasem krab czasem rekinek czy płaszczka. Zdarzają się też ryby
. Ogólnie nie spuszczam się nad tym. Poprostu zabijam czas w tym pozbawionym kolorów kraju