Już dawno zauważyłem że z wędzeniem jest jak ze stolarstwem, jest wiele dróg które prowadzą do celu i każdy podąża swoją, najważniejszy jest cel. Każdy powinien wybrać najlepszą drogę dla siebie i cieszyć się swoim wyrobem.
Czynników mający wpływ na gotowy wyrób jest sporo, podobnie jak zrobić dużą klejonkę żeby nie wygięła się, gatunek drewna, sposób przetarcia, obróbka materiału, szerokość klejonych elementów, ułożenie słojów, to wszystko w teorii ma wpływ na efekt końcowy, w praktyce jest już troszkę inaczej .
Dla mnie jak coś jest parzone to jest parzone, wędzone to jest wędzone, ja wedzę do końca, nie parze później swoich wyrobów, takie lubię i tak robię .
Oczywiście dużo trzeba się na wędzić żeby wędlina wędzona do końca, nie była przesuszona i dobrze uwędzona na wylot. Oczywiście jest trudniej niż kończąc parzeniem, bo wystarczy kilka minut lub za wysoka temp i wysuszy wędlinę, nie będzie soczysta, parzyć jest bezpieczniej, zwłaszcza jak ktoś zaczyna swoja przygodę z wędzeniem, lub wędzi 1-2 w roku.
Ogólnie nie ważne którą ścieżkę wybierzesz , najważniejsze że masz wędlinę dużo lepszą niż kupiona w sklepie, wiesz co jesz i to ze smakiem
Ale dla mnie wędzone to wędzone a parzone to parzone, nie ma pół na pół. Jak do Pasata 1,9tdi dołożysz sportowy wydech, stożkowy filtr powietrza i spojler na klapę to nadal jest passeratti na gnojowice a nie auto sportowe