Kolejny tydzień, kolejny update.
co tu dużo mówić - w końcu udało się zrobić fundament. Tyrka zaczęła się w piątek z rana, odwiertami i rozmierzeniami.
Wiertnicą robiłem otwory najpierw 20, potem 30' na max długość świdra, a potem 30' z przedłużką by zejść na około 1-1,2 m.
Oczywiście na poziomie 0,8 wyszła woda która stała w odwiertach. Zrobiła jednak dobrą robotę pod jednym względem - rozmyła "stopę" odwiertu powiększając jego średnicę na dole. Dzięki temu nie musiałem tam grzebać, by zwiększyć powierzchnię styku z ziemią (według moich poniższych obliczeń).
Kolejne 2 dni to zalewanie słupów. Okazało się, że odwierty nie są idealnie tam gdzie być powinny (kwestia centymetrów dosłownie) przez co szpilki do mocowania podwalin, nie są po środku "słupka". Nie przeszkadza mi to za bardzo, bo nigdy nie ma sytuacji ze szpilka jest skrajnie na boku słupka i grozi wyrwaniem czy coś takiego.
Beton po zastygnięciu będzie monolitem, więc obciążenia rozłoży sobie po swojemu.
Czemu szalunek z MFP a nie kartonowy okrągły?
Bo mi zamknęli sklepy złodzieje rządowe, przez co musiałbym jakieś zamówienia telefoniczne itp. A nikt ode mnie nie odbierał.
Zdecydowałem więc przeznaczyć 2 płyty 12'tki któe mam na obicie odmu, pociąłem - łączny koszt 120 PLN vs 200 PLN za tubowe. Jestem na plus, a do tego szalunki moge zostawic na coś. Pod kurnik zrobić sobie stopy, czy jakieś takie bzdety. MFP jeść nie woła i moze leżeć na ziemi, nic mu się nie dzieje.
Co dalej?
Czekam na związanie się słupków i potem ruszam z przygotowaniami podwalin. Muszę połączyć 3 deski 45 x 145 w jedną 135 x 145 ; wyrównać podłoże pod domkiem, przygotować agrotkaninę do wyłożenia ; takie o zadania.
Podobno od wtorku / środy ma być kolejne załamanie pogody.. szykuje się więc na kolejną przerwę w robocie.