Od wczoraj juz na stałe na miejscu.
A tak wygląda to dzisiaj. Nie mam już siły dzis na rozległe opisy, wiec;
Wczoraj przeprowadzka i odbiór drewna oraz MFP z casto. O dziwo mieli najlepszą cene.
Udalo się rozładować lacznie 8 metrów drewna i ok 100 plyt. W 6 osob poszlo w godzinę.
Wieczorem rozłożyliśmy przedsionek do przyczepy, oraz kibel. W nocy o 1 pobudka i awaryjne wbijanie śledzi. Miałem zrobić to rano ale wiatr zweryfikowal plany. Na szczęście bez szkód.
Dziś;
Od rana walka z rozstawieniem hali namiotowej. Pierwszy raz ustawiałem wiec było kilka irytujacych potknięć, jak zle przykręcony łącznik czy nie ten narożnik wsadzony. Ogólnie da sie to zrobić w 2 osoby (ja i narzeczona) ale wygodniej byloby w wiecej. Najwięcej klopotu bylo z uniesieniem konstrukcji dachu na tyle by wsadzić nóżki. W dwojke, w tym jedna kobieta, było ciężko ale jakos poszło.
Do 22 wieczorem udalo mi sie złożyć prawie całą konstrukcję, założyć dach i umocować ją śledziami oraz dodatkowymi obciążeniami (wlasna inicjatywa).
Zacząłem jakos o 11, w międzyczasie był wypad na 2h do sklepu i apteki, a to wode podłączałem tez do przyczepy, testowalem instalacje wod-kan, a to zmiana butli - wiec się zeszło do późnej nocy.
Kibel niestety jeszcze nie dziala, wybrana beczka okazała sie za mała. Musze kupić coś większego.
Z problemów bieżących - woda w studni nadal smierdzi. Mniej nic na poczatku, ale cholera, plukam ja juz jakieś 4 cale dni lacznie, od rana do nocy. Zestaw widac na fotce, wąż ma ze 2-3 metry i siega do zwierciadła. Woda leci dość zwawo, nie wiem jaki jest przeplyw ale patrząc po ilości wody która zbiera sie w korycie starego strumienia, to wymieniłem w niej wode juz ładnych kilka razy.
Woda śmierdzi jakby.... trochę jak szambo. Nie tak wyraziście i mocno, rzecz jasna. Chodzi mi o "bukiet" i aromat zapachu.
Woda jest bardzo klarowna i brak zawiesiny. W pobliżu nie mam nawet sąsiadów którzy mogliby zanieczyscic mi ujęcie z 12 metrów. Jest sasiad ale odległy 50 metrów minimum. Nie sądzę że sam sobie by paral wode, bo tez ma ujecie u siebie. Rolnicy na polu obok nieobecni od dawna, wiec to nie to.
Nie mam już pomysłu.