Efekty okolo 9 godzin pracy wczorajszego dnia, z pomocą rodziców.
2 kobity i 2 facetów. Drewno mialem dociete kilka dni wcześniej, więc zostało zbijanie i stawianie. Dobrze sciany 7m podzieliłem na dwa odcinki bo inaczej byłoby ciężko. O dziwo najtrudniej bylo opanowac... emocje stawiających, gdy 3,6 metrowa sciana byla w górze. Mama i narzeczona wpadaly w panike przy pierwszych ścianach mimo ze pogoda bezwietrzna.
A tymczasem czekam na armageddon związany z nizem Daniel, bo jestem na ścieżce uderzenia. Prognoza dla mnie nieciekawa, bo opad w ilości miesiecznej zalewajacy mi podłogę z wełną w srodku, oraz wiatr do 90kmh a ja mam hale namiotowa na polu. Wbiłem okolo 10 szpilek z pręta zebrowanego fi 8 zagietego, 1,5 metra na pol. Trzymajmy kciuki ze nie pofrunie w powietrze a podloga nie zamoknie tak, ze zgnije.
Na szczęście jest otwarta dyfuzyjnie od dolu wiec mam nadzieje ze jak zamoknie wełna przez gorne MFP i szczeliny dylatacyjne, to od dolu odparuje w upały na koniec maja i poczatek czerwca. Oczywiście dalem folie na górę, ale zawsze coś zacieknie...