Odnośnie suszenia w warunkach domowych i czy jeden sezon suszenia tarcicy w takich warunkach wystarczy - to co pan Karol tłumaczy (o ile dobrze rozumiem) wydaje mi się idealnie wpisywać w to co piszę poniżej:
Mój ojciec lubi się chwalić parkietem sosnowym, który samodzielnie kładł po budowie domu 30 lat temu. Oczywiście w ramach oszczędności do stolarza tylko dał gotowy materiał do postrugania, a sam kupował tarcicę, sam ją suszył i na koniec sam położył gotowy parkiet. Wydawać by się mogło, że sam proces suszenia był za krótki, nie czekał 1cm/rok itd, a jednak wszystko wyszło elegancko. Ale po kolei.
Kupioną tarcicę najpierw kilka miesięcy sezonował w przeciągu na przekładkach, potem trochę dosuszył w ogrzewanej już chacie, i dopiero wtedy dał towar do stolarza do postrugania i położył parkiet. Żaden ekslusiv, zwykła sosnowa podłoga, ale fakt jest taki, że do dziś jest w naprawdę niezłym stanie. Praktycznie nic nie popękane, nic się nie porozłaziło, prawie nie skrzypi.
Dla porównania sąsiad rodziców, który kupił tę samą tarcicę ale suszył jeszcze krócej i dużo szybciej położył gotowy parkiet - jemu cała podłoga rozlała się po kilku miesiącach. Widziałem tę podłogę, bo ma ją do dziś i faktycznie wygląda wszystko tragicznie, popękane dechy i wszystko skrzypi.