Po co się kłócić.
Wszyscy w branży wiedzą, że suszenie nie jest zabiegiem fitosanitarnym. Gdyby było, to nie zakładalibyśmy systemów komputerowego monitorowania temperatury środka przekroju ani nie robilibyśmy certyfikatów . Wystarczyłoby zwykłe suszenie. Co tu tłuc głową w mur ?
Drewno przyjmuje mniej więcej temperaturę termometru mokrego . To ciało porowate, z którego paruje woda. A parowanie potrzebuje energii.
Polej benzyną rękę. Czujesz jak się szybko schładza?
Dlatego zabieg fitosanitarny robiony
jest w komorze suszarniczej, ale
bez procesu suszenia lub przy minimalnym suszeniu.
Wtedy temperatura termometru mokrego i suchego jest na takich poziomach, że można nagrzać drewno do wymaganej temperatury.
Byłeś w saunie suchej? 100'C a człowiek wytrzymuje 15 minut w takich warunkach. Dlaczego? Bo się poci i paruje powierzchniowo.
Z tym suszeniem i zabiegiem fitosanitarnym to jak dwa kieliszki. Jeden z wodą drugi z wódką. Z daleka nie ma różnicy
Dla ścisłości = Spuszczel nie atakuje dębiny.
Co do zaraźliwości innego drewna
Jajeczka nie kopulują ze sobą . Larwy nie kopulują ze sobą. Jest ich tyle, ile zniosła samiczka do szczeliny w drewnie. Jak je załatwisz będzie po sprawie.
Ewentualnie w przyszłości jakiś inny owad usiądzie na drewnie i zniesie jajeczka, ale tego nie unikniesz. To kwestia szczęścia i losu.
Co do możliwości zastosowania drewna porażonego.
Wykonaj elementy planowanych wyrobów, pomaluj Hylotox Q lub innym zawierającym syntetyczny pyretroid i zawiń w folię lub włóż do worka. Niech poleży kilka dni. Temat powinien się zamknąć.