To gdzie i w jaki sposób ułożymy deski ma ogromne znaczenie.
Kolega kiedyś zapytał czy nie zrobię mu blatów, parapetów z dębu, który dziadek trzyma w stodole.
Pojechaliśmy obejrzeć materiał. Dąb ponad 15 lat w stodole.
Złożony zaraz po ścięciu, mokry. Przekładki z desek sosnowych calówek takich 10-15cm szerokich.
No i finał taki, że pod przekładkami robal szalał a kolor ciemno, buro, brązowo, różowy.
Całość desek ogólnie w stanie krytycznym. Robale, przebarwienia. Dodatkowo wszystko w pi**u krzywe bo poprzekładane byle jak. Deski były 5 metrowe i dłuższe ale ciężko było wykroić kawałki dłuższe niż 1,6-1,8m żeby nie było śmigła i banana. Jakbym tam wyciął 2m to po ostruganiu nie wiem czy by mi 3cm grubości zostało.
Nie mierzyłem całości ale na oko było tego 4-5m3
Wybraliśmy materiał na dwa niewielkie blaty, parapety i jakieś pi***oły. Reszta została. Jechałem tam z zamiarem, że kupię od niego te materiał ale to się nie nadaje do niczego oprócz wyrobów do siebie do domu akceptując że są otwory po robakach i przebarwienia.
Nie wziąłbym tego za darmo bo szkoda wydawać na suszarnię. Chociaż i tu śmieszna sytuacja bo w głowie dziadka materiał "suchy jak pieprz! Panie jaka suszarnia, na co suszarnia, to tyle lat leży- suche" A jak mierzyłem to miało po 18-20% gdzie deski leżące na zewnątrz pod przykryciem ( też dębowe) miały mniej