Odświeżę.
Dokupiłem 2 łańcuchy marki "longer" (kitajec) w odstępie roku, tj. półdłuto (A1-56DL) i niedawno pełne dłuto (A1S-56DL). Co zabawne, oba po ostrzeniu fabrycznym na dzień dobry spadły mi z prowadnicy, po przecięciu kilku kawałków. Czuć było, że zaciągają drewno w dziwny sposób, a za chwilę trzask i łańcuch wisi. Półdłuto przeostrzyłem po swojemu (30/60 stopni) i spadać przestał, a wcześniej zrobił to ze 3 razy, rozwalając przy tym po kawałku boczną klapkę (drewno ciąłem u znajomej, innego pod ręką akurat nie miałem). Pełne dłuto przeostrzyłem wczoraj na 25/60/10 (dodatkowy kąt dla lepszego wyprowadzenia szpicu zęba), czyli w zasadzie zostawiłem kąty fabryczne. Z tą różnicą, że bliżej dna zęba zrobiło się typowe, prawie półkoliste wybranie. Po ostrzałce wygląda to trochę inaczej niż po pilniku, stąd "prawie". Być może coś to zmieni. Dodam, że mam jeszcze 3 łańcuchy typu półdłuto (dolmar i 2 carltony), one nigdy mi nie spadły. Z tego co kojarzę wszystkie naostrzyłem na 30/60 stopni. Używam ich naprzemiennie, a zmieniam kiedy widzę, że bieżący daje znacznie mniejszy wiór.
Druga sprawa jaka przychodzi mi do głowy odnośnie łańcucha to jego naciąg. Na wstępie ustawiamy sobie go tak, że jest "elastyczny", daje się łatwo odciągnąć od prowadnicy na pewną odległość, ale nigdzie nie zwisa. I wszytko cacy aż do pocięcia kilku kawałków, kiedy rozgrzeje się, co sprawia, że tymczasowo "wydłuża się". Nieraz lekko zwisa z szabli. Z racji tego, o czym wspomniałem wyżej, chwilowo wyrobiłem sobie "zwyczaj" podciągania rozgrzanego łańcucha, tak, żeby nie spadł. I to jest raczej głupie. Łańcuch po ostygnięciu fizycznie "skraca się". Jeżeli naciągniemy go na gorąco, to po wystudzeniu i zostawieniu na pilarce po du**e dostaje zarówno on sam, jak i szabla, kółko napędowe itd. Jednego carltona tak właśnie zostawiłem i na drugi dzień podczas regulacji skończył mi się ogranicznik naciągu, a zimny łańcuch i tak zwisał na szabli. Zdziwiłem się, ponieważ dzień wcześniej założyłem i ustawiłem go bez problemu. Oczywiście nie jest pierwszej świeżości, ma wyczuwalny luz na oczkach, ale wydaje mi się, że właśnie to go dobiło. Wymagał skrócenia o oczko. Pilarką posługuję się od około 12 lat i w zasadzie mam zwyczaj demontowania szabli po skończonej robocie. Jednak dzięki swojemu lenistwu we współpracy z głupotą dowiaduję się nowych rzeczy.