Starałem się zawsze dodawać śladowe ilości oleju, zwilżając tylko palec i dotykając powierzchni politurowanej w dwóch, trzech miejscach (to niewielkie powierzchnie). Ale wcale nie wykluczam, że i tak tego było za dużo. Domyślam się, że opór może być powodowany różnymi problemami, które olej zaleczy objawowo, a które można wyeliminować, jeśli je prawidłowo rozpoznać.
Cały proces politurowania trwa trzeci tydzień, więc to nie jest dużo, ale też nie jest tak, że zacząłem rano, a wieczorem martwię się o efekty. Przebiegów przyznam, że nie liczyłem, więc nie chcę zgadywać. Sam efekt połysku byłby dla mnie zadowalający. Światło odbite pozwoliłoby czytać tekst, gdyby nie to, że lustrzane odbicie jest do tego mało wygodne. Szkopuł w tym, że kiedy światło pada pod dużym kątem, widać mętne smugi po przebiegu tamponu.
Postaram się dostarczyć zdjęcie, co może rzuci dodatkowe światło na sprawę. Zakładając jednak, że to kwestia oleju i po prostu powinienem politurować dalej, jak radzi
@Meksykanin, to czy nie dodawać już szelaku i używać już tylko rozpuszczalnika, czy jednak dodawać jego niewielkie ilości do tamponu? Przed samym alkoholem mam trochę oporów, bo odnoszę wrażenie, że na próbnych elementach, trochę uszkodziłem nim powierzchnię, ale może miałem zbyt wilgotny tampon.
Niedawno politurowałem ćwiczebnie przygotowaną płytę i w ciągu 5 kolejnych dni wykonałem ok. 150-200 przejść
Czy masz jakieś wyobrażenie, w ilu sesjach wykonałeś te przejścia? Jaki był minimalny czas między nimi?