Czesc,
chcialbym Was prosic o porade.
Pierwszy w zyciu zakupilem tarcice na skladzie drewna i pojawil sie problem. Nie do konca wiem czy to moj blad, czy moze drewno bylo jednak zbyt wilgotne, a moze jeszcze cos innego.
Problem : Deski sie pokrzywily.
Historia jak to bylo : Pewnego dnia razem z zona pojechalem 50km do polecanego na tym forum skladu drewna w Niegowie pomiedzy Warszawa a Wyszkowem.
Cel byl taki aby zakupic troche tarcicy w celach testowych, znaczy chcialem sam siebie przetestowac co bede w stanie osiagnac moimi umiejestnosciami, wiedza oraz posiadanymi narzedziami.
Nie mialem zadnego konkretnego pomyslu na projekt, ot tak, chce wreszcie sprobowac czy z tarcicy bede w stanie cos zrobic.
Zakupilem troche tarcicy, w sumie to nie wiem ile, wiem tylko ile wydalem i co kupilem - troche debu zwyklego, debu czerwonego, jesionu i buku. Wszystko mialo byc 27mm grubosci, w domu okazalo sie, ze ten buk to raczej przypomina 33m ale to szczegol, chociaz moze nie do konca szczegol.
Drewno polezalo sobie nocke w garazu, temperatura okolo 15 stopni.
Nastepnego dnia wzialem sie za obrobke. Najpierw oczywiscie wstepne ciecia - material nieobrzynany.
Nie robilem od razu jednego dnia calego materialu, na pierwszy rzut poszedl jesion.
Po obrobce zostaly deski szerokosci 15-20cm dlugosci od 100 do 150 cm.
Niestety nie posiadam wyrownywarki, ale zrobilem sobie planer i plaszczyzne bazowa wyprowadzilem frezarka (tak wiem, w pyte upi***liwej roboty, cwiczylem to juz nie raz na paletach od ktorych wszystko sie zaczelo).
Nastepnie grubosciowka i w efekcie wyszly mi deski o grubosci od 21 do 23 mm. Szerokosci od 15 do 20 cm.
Po tej obrobce deski zostaly ulozone jedna obok drugiej bez podkladek (jedna obok drugiej, a nie jedna na drugiej) na podlodze debowej w salonie w temperaturze okolo 22 stopnie. Oczywiscie plaszczyzna byla idealna, idealnie przylegaly do podlogi.
W miedzy czasie mojej zonie przyszlo do glowy, ze moze by z tego zrobic taka konsolke na klucze, tylko taka troche wieksza. Ja doszedlem do wniosku, ze bedzie to zrobione nie z litych dech, a z klejonki. Skoro deski bede mialy okolo 20mm gruboscia to lamele klejone powinny miec 40-50 mm szerokosci, ale dech w tym momencie jeszcze nie cialem na lamele, zostaly w swoich szerokosciach 15-20cm.
Po okolo 12 moze 16 godzinach lezenia nieco sie przerazilem - z deski wyszlo smiglo, dosc znacze - na dlugosci 150cm z jednej strony decha poszla do gory o jakies 3 -4 mm.
Z reszta drewna bylo lepiej, niektore deski w ogole sie nie pokrzywily, niektore poszly w lodke, w banana, w smiglo, ale juz nie az tak bardzo, tak max 1-2mm. Na chwile obecna zostala mi jeszcze jednak decha nie obrobiona Jesiona za ktorego boje sie wziac, bo cholera wie co z tego wyjdzie
Dalszy czas lezakowania nie zmienil zbytnio sytuacji ani sie nie wyprostowala ani sie nie wygiely bardziej. A leza tak sobie juz dwa tygodnie, tak wiem, mam bardzo wyrozimiałą żone, zajmuje to calkiem sporą część salonu, a wlasciwie to zajmowało bo juz to to pociąłem na lamele i teraz zajmuje mniej miejsca
Aaaa, staralem sie przy planowaniu bazowej i potem na grubiscowce aby material zdejmowac po rowno z kazdej strony, ale czy mo to wyszlo to wcale nie jestem taki pewny.
I teraz pytanie : Gdzie popelnilem blad ?
Rozne rzeczy mi przychodza do glowy :
- wilgotnosc drewna, na skaldzie zapewniali mnie ze dechy maja wilgotnosc okolo 10% i mozna od reki zaczac z tego robic meble. Nie mam innego wyjscia jak zawierzyc na slowo, wilgotnosciomierza jeszcze nie posiadam.
- zbyt krotki czas lezakownia przed obrobka, moze po przywienieziu tarcicy ze skladu przed przystapienie do obroki powinno to polezec jakis czas nieruszane, moze tydzien, a moze wiecej, ale gdzie, w salonie, w garaz ? W jakich warunkach, jak ułożone a moze postawione w pionie, a moze to nie ma znaczenia ?
- A moze nie powinienem rownac planerem i grubosciowka desek tak szerokich, moze najpierw powinny zostac pociete na lamele i dopiero lamele powinienem rownac po odczekaniu?
- A moze tu nie ma zadnego bledu, moze to tak jest, ze decha pracuje zawsze (to akurat jest oczywiste) i to jest efekt jej pracy, ale ze az tak bardzo ?
Czy ktos z Was molgby opisac proces od poczatku do konca jak to powinno sie robic ?
- A moze to jeszcze cos innego ?
Cos w stylu :
1. Zakup tarcicy, przywoz do domu
2. Lezakowanie tarcicy bez dotykania
3. Pociecie tarcicy na lamele docelowej szerokosci
4. Po pocieciu na lamele trzeba dac czas aby dwne odpoczelo, odprezylo sie, np. 24 godziny albo xxx godzin na xxx grubosci
5. Obrobka (rownanie grubosci, katy proste) lameli a nie szerokich desek !
6. Lezakowania w warunkach docelowych przez xxx dni dla grubosci yyy mm albo moze wrecz odwrotnie - od razu trzeba kleic nie ma co czekac bo sie wygnie
7. itp. itd
Pozdrawiam,
Wozek po pierwszej probie testowej nie do konca zakonczonej pelnym sukcesem