Hej,
Zabrałem się za malowanie bejcą (sopur) drewnianych kantówek, które mają stanowić szkielet regału do składowania desek na zewnątrz. Całość docelowo do pokrycia olejem tungowym.
Do tej pory wszystko, co robiłem, pokrywałem lakierobejcami i chciałem spróbować czegoś nowego, żeby rozwinąć nieco horyzonty
Drewno pije tę bejcę szybciej, niż jestem w stanie wypowiedzieć nazwę producenta. Jest to dla mnie szok poznawczy po wcześniejszym kontakcie z lakierobejcami.
Malowałem pędzlem, na pewno nie równo, ale jakoś to wyglądało. Obracałem na bieżąco te kantówki leżące na koziołkach. aby pomalować każdą ściankę (tym bardziej skoro tak szybko wysycha). Teraz wiem, że zrobiłem źle. Po odwróceniu później tych kantówek zobaczyłem ślad odciśnięty z koziołka i korzystając z doświadczeń z lakierobejcą, pomalowałem ponownie to miejsce i mam brzydką plamę.
Pytanie, w którą stronę teraz to ratować (i czy się w ogóle da?). Myślę nad przeszlifowaniem tych miejsc albo całej strony kantówki. Myślę też, czy nie kontynuować malowania kolejnymi warstwami (jak wyjdzie inny kolor to mniejsza z tym).
Pytanie dodatkowe: czy macie jakiś patent na oznaczanie / numerowanie desek? Miałem na końcówkach popisane ołówkiem i wszystko zniknęło pod bejcą