Układ desek w klejonce, to rzecz oczywista.
A dla mnie nie jest to oczywiste
. Temat był już kilkukrotnie tutaj poruszany.
1. Wąskie lamele vs. szerokie deski
@Łukasz Giergasz w jednym (a może nie tylko jednym) wspominał, że kiedy nie było mechanicznych maszyn nikomu by się nie chciało/opłacało rozcinać deski na wąskie glizdy i je kleić bo by fizycznie nie wyrobił
. Druga sprawa że takie klejonki z wąskich lameli rzadko bywają ładnie dobrane, zazwyczaj są mówić wprost - brzydkie
, choć zdarzają się wyjątki
.
2. Uśmieszki na przemian vs uśmiech/smutek pełnym pyskiem.
Tu znów wraca sprawa wizualna bo jeśli mówimy o meblu domowym, to strona wizualna jest równie ważna jak solidność. Jak się tym zacząłem interesować, to jak mi się nadarzy okazja w jakimś skansenie, muzeum, u kogoś zobaczyć stary mebel to teraz oglądam ciut uważniej niż kiedyś, i nie ma potwierdzenia tych uśmieszków naprzemiennych jako jedynej reguły, określił bym to raczej jako przypadkowe bo bardziej liczyła się strona wizualna.
Moim zdaniem ta legenda uśmieszków naprzemiennych bierze się stąd że w przypadku blatów, te nowe stoły są po prostu robione inaczej, kiedyś stół miał solidną oskrzynię, albo/i od dołu balt miał szpongi, albo deski zamykające od czoła, i to wykonane dobrze stabilizowało powierzchnię. A teraz mamy czasy kiedy do klejonki, przykręca się patyczkowe nóżki, bez oskrzyni, bez szpongów, bez desek zamykających. Takie konstrukcje są dobre przy materiałach takich jak płyta czy sklejka. I to drugi problem bo w większości tak się już do tych mebli płytowych przyzwyczailiśmy, że drewno wydaje nam się że może być traktowane jak te homogeniczne materiały i na ich podobieństwo z tego drewna próbujemy coś wykonać, no i wtedy faktycznie najlepiej jest tak poszatkować to drewno i tak poobrać ... po prostu robimy to jak sklejkę tylko w innej płaszczyźnie
... żeby to na tych przysłowiowych hairpinsach postawić. Ma być szybko!
A do tego dochodzą warunki w jakich mieszkamy, w większości są to termosy, w których albo jest za sucho albo za wilgotno. Kiedyś w domach wilgotność potrafiła regulować się sama, okna były mniej szczelne, ściany były pokryte tynkami glinianymi czy wapiennymi, nie było farb akrylowych/lateksowych z zamykającymi powłokami etc. Dam taki przykład z mieszkania w blokach moich rodziców, do momentu kiedy okna były drewniane przez 30 lat był spokój, po wymianie na szczelne plastiki po roku grzyb na ścianie.
Kilka linków do strony z antykami, stoły jadalne. Nikt się tam nie pieprzył w rozcinanie desek na lamelki, stoły są robione z pełnych dech.
http://www.authentic-antiques.com/zoom_grande-table_ferme.htmlhttp://www.authentic-antiques.com/zoom_table_salle-a-manger_grande%20longueur.htmlhttp://www.authentic-antiques.com/zoom_table_ancienne_rustique.html