Oczywiście ja mogę się wycofać z udzielania porad
Rany Julek, Szan.Kol. Szmar, jestem ostatnim ktory by chcial Ciebie, (czy Innych) krytykowac czy dyskredytowac lub obrazic, do tego za Ich porady uczynione (w co wierze) w jak najlepszym celu.
Mam, po prostu, odrobine inne zdanie oparte na wlasnym doswiadczeniu "kiedys" absolutnego abnegata i poczatkujacego amatora z czasow "sprzed Internetowych" gdy (w Polsce) jedynym, coskolwiek "radzacym" byl Adam Slodowy w jedynym programie owczesnej TV.
To byl program dla majsterklepkow a nie hobbystow/stolarzy i prezentowane tam projekty opieraly sie (przede wszystkim) na wykorzystaniu.... blachy "z puszek" ktora realnie byla najbardziej dostepnym materialem dla "majsterkowiczow" (przynajmniej zdaniem Autora Audycji).
Mialem okazje poznac p.Slodowego (na gruncie prywatnym) i przyznaje iz to byl czlowiek niezwyklej kultury, "przedwojennego" obycia i umiejetnosci nawet dzisiaj - niespotykanych (np.: w latach 50-tych zbudowal sobie samochod osobowy bez problemow dopuszczony do ruchu!).
Po za Skladnica Harcerska w Warszawie (wtedy juz milionowe miasto) byl 1 (jeden!) sklep z "drewnem" (na ul.Galczynskiego) = jakies odpady plyt wiorowych,
sklejki czy plyt stolarskich, wszystko "polamane kawalki", kawalki kantowek i desek "szalunkowych", tepa pila "formatowka" (dzisiaj w prezencie bym jej nie chcial!) z obsluga faceta ktory ledwie sie na nogach trzymal (pewnie z przepracowania!).
W polowie lat 60-tych, ja-wtedy licealista, postanowilem zrobic (sobie)...... gitare elektryczna (he, he) - to co mozna bylo dostac w Centrali Muzycznej (czeskie Jolany) byly po za zasiegiem mych finansow!.
Dziadek mial warsztat (co prawda nie stolarski czy ciesielski tylko frezarsko-tokarski) ale zawsze "jakies narzedzia" mial (od biedy i do obrobki drewna) a ja.... checi "do posiadania gitary"!.
Kuzyn z Zagranicy przyslal mi przetworniki, "proznie" zamowilem u p.Lutnika (na ul.Wilczej) - taki naiwny iz dam sobie rade z przepisowym osadzeniem mosieznych progow i instrument bedzie "stroil" to juz nie bylem!.
Nauka z wykonania tego "projektu" pozostala do dzis! - Juz "wiem" iz z tego materialu (plyta stolarska) na pewno gitary sie nie zrobi a poklejone kazeinowym klejem (= maka+woda) czesci, wczesniej czy pozniej sie .... rozleca. Moze nie samoistnie ale przy probie nastrojenia (wlasciwego naciagniecia strun z realnym naprezeniem kilkuset kG) to dzielo sie "wygnie" i (wreszcie) rozleci.
Dziesiatki godzin pracy ktora wlozylem (wycinanie pilka ksztaltu, struganie "gyfa", malowanie, szpachlowanie, dziesiatki razy szlifowanie, lakierowanie i tak "na okraglo", do tego wszystko "na kolanie" - na pewno mi nie zaszkodzily.
Zalosne resztki tej gitary - wyrzucilem (proznie od p.Lutnika odkupil p.Zomerski z Niebiesko-Czarnych) a gitare, jak wyjechalem ca: 10 lat pozniej, (pod koniec lat 70-tych) kupilem.... w sklepie muzycznym w USA (i to prawdziwego Gibsona!), a po prawie 50 latach dostal ja (do zabawy) ..... wnuczek