Panowie mam multum pytań. Otóż nie jako zupełnie przypadkiem odkryłem, że kocham pracę w drewnie. Szlifowanie, malowanie, wiercenie, cięcie etc. jest czymś co pokochałem. Odkryłem to przy okazji renowacji stołu i krzeseł które zostały mi po moich dziadkach, a które liczą sobie już ponad 60 lat. Na zdjęciach widać efekty przed i po w przypadku krzeseł i fotki z procesu renowacji stołu. Potem było łóżko z buku które można zobaczyć w innym moim wątku. Ogólnie rzecz biorąc to przy składaniu łóżka - pół dwutygodniowego urlopu spędziłem w piwnicy na składaniu owego. I szczerze mówiąc to był najlepszy urlop w moim życiu. Od tego czasu w mojej głowie kiełkowała myśl. Mając w głowie motto laski z "Chłopaki nie płaczą":
Chcę zająć się stolarstwem. Dokładniej wyrobem mebli, drzwi, piaskownic, donic, stopni z litego drewna. W grę wchodzi jednoosobowa DG. Problem w tym, że poza kilkoma elektronarzędziami nie mam dosłownie nic. Także musiałbym wyposażyć swoją przyszłą stolarnie od zera.
Dlatego chciałbym się dowiedzieć jaki to jest koszt? Z tego co zdążyłem się zorientować to potrzebowałbym maszyny takie jak piła formatowa, heblarka/grubościówka, piła taśmowa, frezarka, wiertarka kolumnowa do tego jakieś elektronarzędzia ręczne. Nie myślę na początku o topowych modelach maszyn ale o czymś co będzie rozsądnym kompromisem pomiędzy ceną, a możliwościami/jakością. Oprócz tego musiałbym postawić garaż blaszak 6x5/6x6 aby się z ty wszystkim pomieścić ponieważ nie da rady tego logicznie pomieścić i używać w piwnicy mojego domu.
Z racji, że nie mam zbyt wielu oszczędności (ledwo kilka tys.) W grę wchodzi opcja "pożyczki" z funduszy europejskich do 50 000 PLN na 0,25% z rocznym okresem karencji spłaty i 5cio letnim czasem spłaty. Tu pojawia się moje pytanie czy te 50 tys. wystarczy aby zacząć? Jak wygląda zbyt na rynku mebli, drzwi etc. z drewna? Mówiąc pokrótce - czy można z tego wyżyć? Początkowo zamierzam łączyć to z pracą na etacie, a ewentualnie później zająć się tylko stolarstwem. Mam na utrzymaniu żonę i dwójkę dzieci więc nie chciałbym się mówiąc kolokwialnie wpie*dolić i pogorszyć sobie sytuację życiową zamiast poprawić. Przepraszam za trochę osobisty "wyrzyg" ale chciałbym wiedzieć jak najwięcej zanim podejmę ryzyko.
Za wszelkie rady, uwagi, informacje będę bardzo wdzięczny.