Niestety, ale zrozumie to ten co sam działa w legalu...
Koszty, koszty, koszty, podatki, podatki, podatki...
Masakra.
Jakby dało się sprzedawać ilości hurtowe to można myśleć.
Ja puki co (i nie bardzo widzę perspektywę zmiany
), działem jako mała "manufaktura", ograniczone moce przerobowe, ograniczone zapotrzebowanie na rynku.
Panie, z tego nie da się wyżyć
Dlatego u mnie to dodatek do etatu i sprzedaż bezpośrednia, bo przy dystrybucji musiałaby to robić za paczkę chipsów
Chłopaki sami ogarniają swoją sprzedaż, po co dzielić się zyskiem na kilku
Dla szczęścia mas nas drewnojadów, to nie kwestia pazerności tylko co na to nasze "wspaniałe" nierządy skarbowe. czy wincyj znaczy mniej bo złodzieje zeżrą całą radość i zysk z roboty???