Spytam z ciekawości, bo mam ograniczone doświadczenie z cięciem frezarką, ale obserwację u siebie mam mianowitą: Jak próbowałem kiedyś wyrównywać krawędź wąskim frezem palcowym, powiedzmy 8 mm, to bardzo mi się buntował, gdy szerokość ścinanej krwedzi (tylko tego, co miało zostać urobkiem) przekraczała połowę jego szerokości. Jakby to obrazowo ująć - gdy frez przestawał głaskać materiał, a wchodził pod niego. Jak było u Ciebie? To był ten moment, kiedy frez zaczął wchodzić pod materiał? Zastanawiam się i dopytuję, żeby ustalić, jak do tego doszlo i jak tego uniknąć.