Na starość jeszcze przyszło mi się uczyć dekarstwa.
Zacząłem układać na dachu dachówkę. Zdobyłem rozbiórkową dachówkę w dobrej cenie i walczę z materią.
Zacząłem od ganku i koszy bo to najtrudniejsze dla mnie i trochę musiałem się nakombinować bo nie chciałem robić rynny koszowej ze względów estetycznych a wyrobić kosz po łuku to nie te umiejętności i rozmiar dachu. Na szczęście znalazłem gdzieś opis techniki wykonania kosz "na nokach".
Może i nie wyszło mi idealnie i pewnie niejeden dekarz załamałby się patrząc na to partactwo ale ponieważ ma być w stylu starej szopy czyli rustykalnie to mi nie przeszkadza a żona deklaruje że jej się podoba a że jest szczelnie to jest git
Chyba ze trzy dni mi to zajęło, taki kawałek a jeszcze półtora tysiąca dachówek do ułożenia.