Trochę udało mi się posunąć temat do przodu. Ostrożnie, metodycznie i myśląc 5 razy przed każdym krokiem, ale do przodu
Nagrywanie tego wszystkiego też zresztą procesu nie przyspiesza
Zacząłem od wykonania gniazd w stojakach. Pierwszym krokiem było zrobienie szablonu do frezarki (wszystkie zdjęcia poniżej) z możliwością zmiany długości gniazda (miałem 60 i 75 - w sumie mogłem to ujednolicić, ale pomyślałem o tym już po fakcie
). Z takim szablonem frezowanie poszło naprawdę bezproblemowo. Jedyna jego wada taka, że zabrał po 18 mm z każdej strony i musiałem potem ręcznie dłutować na przestrzał. Kupiłem w tym celu dłuto gniazdowe 14 Narexa. Nigdy takiego nie miałem - chciałem sprawdzić czy warto, czy się przyda. No i przydało się - na zdjęciu widać jak wygląda po jednym dniu pracy
Ale robotę robi - nie wyobrażam sobie teraz tego zwykłymi płaskimi. Jedno mi się tylko w nim nie spodobało - "14" - a w rzeczywistości 13.7 mm. To chyba kurna nie jest trudne, żeby zrobić prawdziwe 14?
Tak czy inaczej - przyszła pora na, jak się potem okazało, najbardziej satysfakcjonujące zajęcie - ścięcie miejsc połączeń z poprzecznicami na 45 stopni. Wykorzystałem do tego ścinki ramy amerykańskiej, którą niedawno robiłem - ściskami przypiąłem do stojaka i wykorzystałem jako prowadnik do dłuta. Najpierw tylko ściąłem większośc materiału piłą - tu użyłem karty jako dystansu, żeby nie zaciąć szablonu.
Na koniec dnia robiłem jeszcze próby wykonywania czopów na taśmówce - udało się - jutro lecę dalej z tematem
Pytanie do Panów z doświadczeniem - trzeba gniazda robić (przynajmniej częściowo) pod kątem? To je sośnina - jak będę wbijał dębowe kliny to nie wystarczy, że się biedactwo zmiażdzy, żeby trzymało?