podsumuję Twoje drogi
1. Docelowo planujesz wydać 3 razy więcej (nowe byle co + coś OK za jakiś czas) - za jaki czas wymienisz? Po pierwszej wizycie na gwarancji, czy po kilkudziesięciu godzinach spędzonych na ustawianiu, korygowaniu i sprawdzaniu swoich ustawień? Dużo jest prawdy w powiedzeniu, że biednych nie stać na tanie rzeczy
2. Nie mając doświadczenia z tego typu sprzętami ciężko będzie sprawdzić wszystkie elementy - szczególnie, że odległości i przesyłki nie ułatwiają sprawy.
3.
zamiast kończyć projekty dla dzieciaków na święta, to ja siedzę na necie i marnuje czas ...
- czyli zamierzasz jeszcze więcej czasu "zmarnować"
Sam miałem podobny dylemat, ale wątpliwości rozwiało naoczne i namacalne sprawdzenie różnych sprzętów (i parksajdy, macalistery, Scheppachy i oczywiści MLT). Po tańszych markach nie spodziewałem się za wiele i faktycznie - to nie są dobrze urządzania - ich największa zaleta to cena, a wykonanie i materiały są na dalszym planie. Największe moje rozczarowanie to Makita, bo mając kilka narzędzi tej marki spodziewałem się czegoś przynajmniej dobrego - ale tak samo jak ukośnica, tak i tu jest coś co aż zaskakuje.
Z Ciekawości zamówiłem DWE7485 - ma swoje minusy - że mały blat, że niezbyt duża tarcza, że przykładnica kątowa ma luzy i że brak jej soft-startu. Ale reszta jest wykonana świetnie - materiały wysokiej jakości i nie wygląda na zabawkę. Co ważne każdy element wpływający na precyzję da się regulować bez kombinowania. Ustawienia trzyma i nic się nie rozjeżdża. Regulacja przykładnicy to mistrzostwo świata
Nawet głupi popychacz jest zrobiony z plastiku z dodatkiem włókna węglowego - pewnie jest 3 razy droższy w produkcji niż w HS (czyli kosztuje ~0.3zł
). Co dla mnie ważne - po ~godzinie od wyjęcia z pudełka można bez problemu używać. To wg. mnie jest sprzęt dobry na start.
Nie twierdzę, że HS czy MLT nie da się używać - po naszych Kornikach widać, że da się z powodzeniem i oczywiście wybór należy do Ciebie i Twoich wymagań oraz przekonań
Już kilka razy przekonałem się, że lepiej kupić raz i dobrze (a przynajmniej przyzwoicie) niż wkurzać się, że w połowie roboty muszę odsyłać sprzęt na gwarancję i albo dokończę ręcznie albo lecę do leroya/castoramy/obi po kolejny śmieć, żeby tylko zrobić i zapomnieć.
Odkąd na te hobbystyczne dłubanki mam coraz mniej czasu (czyt. dziecko
) to bardziej doceniam brak konieczności wprowadzania poprawek po producencie
Chyba, że nie mam do roboty nic innego niż te poprawki, usprawnienia i modyfikacje - wtedy to świetna opcja!
Podobne przemyślenia mam odnośnie Strugarki/grubościówki - fajnie byłoby mieć - ale jeśli mam spędzić 3 tygodnie na poprawkach (które w moim przypadku rozciągną się na rok) Scheppacha to na razie odpuszczam i odkładam w czasie. Może kiedyś będzie mnie stać na coś działającego