Pospawałem trochę. Torros ok, łuk stabilny, dosyć szybko łapie. Kable wymieniłem na miedziane 25 mm2 i zacisk na mosiężny, śrubowy.
Tylko spawacz taki se. Nie będe pokazywał palcami, ale dziadu coś chyba wypił, bo mu się łapy trzęsły i trochę nasmarkał. Miejscami nawet to wygląda, a tam gdzie nie wygląda, to nie wiem, może jakąś skarpetkę się naciągnie kolorową, czy coś. Nie no, żartuje, dzisiaj próby i ogólne obczajenie tematu.
Do spawarki przyczepić się nie można, walczyła jak mogła, żeby łuk utrzymać. Na koniec gdyby umiała mówić, pewnie powiedziałaby "pij dziadu wodę, jak koń". Oczywiście nie piję, ale tak to mogło wyglądać.