Teraz odpowiedź sobie na pytanie ile tego kleju zostaje w spoinie, między dwoma dobrze spasowanymi elementami??
To raczej złe zadane pytanie. Ja bym się raczej zapytał czy i jakie substancje mogą się wydzielać przy kontakcie z różnymi produktami np. z mięsem lub kwasem z cytryny czy kiszonek.
Jeżeli jakiś organ (dla titebonda pewnie FDA) wystawił atest do kontaktu z żywnością to nie ma znaczenia co na takiej desce do krojenia będzie. Jest ustalony limit migracji i nie może go przekraczać. W przeciwnym razie musi być do tego wyraźna informacja. Pozostaje jeszcze kwestia co w tej normie jest zapisane.
Co wielkości spoiny to jeden zrobi deskę do krojenia z 3 elementów, a drugi z 30. Ilość kleju rośnie...
W takiej sytuacji wolałbym klej z atestem.
Pracuję przy produkcji opakowań do spożywki i wierzcie, że jest to solidnie obwarowane jeśli chodzi o obecność różnych substancji (Np rozporządzenie 10/2011). Laminujemy folie klejami PU (rozpuszczalnik i bezropuszczalnik, 2K) i tego idzie 2g/m2. Z takiego materiału robi się badania migracji.
Ile idzie na deskę do krojenia nie sprawdzałem
Jeśli normy u Amerykańców są tak ostre jak to Quib pisze, to nie miałbym obaw i szedłbym jednak w klej z dopuszczeniem do kontaktu.
Koniec off topu