Nowa, kompletnie zielona, z aktywną psychozą, skoncentrowaną wokół tematu drewna ( ze szczególnym uwzględnieniem robótek ręcznych). Posiadaczka małego warsztaciku w piwnicy, wyposażonego już w to i owo, wg intuicji, która okazała się całkiem trafna (to chyba taki kobiecy element :-). Warsztat miałam, zanim nauczyłam się czegokolwiek poza wbijaniem gwoździ. Wiodło mnie pragnienie, kompletnie nieracjonalne i niewiadomego pochodzenia. Pewnego dnia postanowiłam wycyklinować podłogę taśmówką, wyszło jako-tako i potem już machina ruszyła. Dziś zakupiłam strugi..:-) Aktualnie schodzę do tej moje dziupli i odprowadzana kpiącymi spojrzeniami najbliższych tnę deseczki na plasterki (uczę się ciąć, ćwiczę obsługę gniazdownika oraz maluje kreski na deseczkach, szlifując sztukę traserki. Miałam także przebłysk geniuszu (na razie tylko raz), zakończony...stolikiem. Powiedzcie, że ładny ....? :-)
p.s. zazdroszczę Wam wiedzy i umiejętności...., normalnie zazdroszczę...
I.