Dorobiłem do mojej maszynki nową rurę do culagi. Wprawdzie nie ma przepisowych 50mm średnicy, a zaledwie 48,5, ale o dziwo culaga się nie kiwa przez to. Dzięki skróceniu owej rury mogłem postawić maszynę przy ścianie i teraz mam odrobinę miejsca z całym rynsztunkiem.
Maszynę zostawiam na palecie z kilku powodów. Po pierwsze nie umiem jej zdjąć, po drugie będzie ją łatwiej odsunąć od ściany, żeby dostać się np. do paska napędowego, po trzecie materiał dłuższy mogę wyprowadzić przez okno a po czwarte czuję się bezpieczniej gdy tarcza jest tak wysoko.
Być może dorobię sobie jakiś podest, ale jak stanąłem na innej palecie i przymierzyłem się do maszyny, to za nisko mi się wydała.
Jestem w głębokim szoku, jak precyzyjna jest to maszyna, jak wszystko można ładnie poustawiać jak lekko chodzą wszelkie mechanizmy - także ustawianie kąta czy podnoszenie tarczy.
No, ale żeby nie było tak słodko to jest też pewien problem. Otóż przy cięciu wzdłużnym grubego klonu tarcza zwolniła, po czym nawet stanęła. Materiał ją zaklinował. Zapewne dlatego, że rzaz ma 3,5mm a klin tylko 2,5mm, ale liczyłem na to, że mocna maszyna nie przejmie się takim szczegółem. Być może powinienem wymienić pasek, bo mam wrażenie, że już się wysłużył, ale jakoś w strugarce też mam wysłużone paski, ale ta nawet nie stęknie przy pełnym obciążeniu.
Nie mam też pewności, czy sama tarcza nie była wadliwa, na razie ją zdjąłem i oddaję do producenta na sprawdzenie, bo dziwnie zaczęła przypalać materiał jakby się stępiła po kilku minutach pracy. Czyżby rzeczywiście Faba zaczęła dawać ciała jak to Bill Door sugerował?
Acha i jeszcze wymierzyłem sobie, że jak zdejmę tarczę podcinaka to mi tarcza 400mm wejdzie.