Witam.
Zacząłem się przemierzać do zakupu pilarki stołowej w cenie do 2 tysięcy. Sklepy zwiedzone, moją uwagę przykuły w zasadzie dwa modele pewnie standardowo w tej cenie czyli makita mlt100 oraz bosch pts10.
Piła na start będzie miała za zadanie wykonanie kilku niedużych mebli do domu z płyty meblowej 18mm w tym wymiana szafek kuchennych i głównie cięcie wiórówki ew drewniane listwy oraz Mdf.
Zależy mi na tym aby cięcie było naprawdę proste i powtarzalne , czyli ustawiam sobie cięcie na bok szafki , mam do wycięcia np 20 elementów na zadaną szerokość i nie muszę co element sprawdzać czy coś się nie stało, tutaj culaga na korzyść boscha, w makicie jest krótka i rusza się cała... W obu modelach podobają mi się sanki które po prostu płynnie się przesuwają. Przykladnica do kątów myślę że ok w obu modelach. Oczywiście liczę się z tym że do piły trzeba będzie nanieść poprawki oraz porządnie wyregulować.
Spodziewam się że miara do culagi, kątomierz w przykladnicy oraz kątomierz pochylenia tarczy raczej będą niemiarodajne i trzeba będzie ustawiać wszystko samemu? Sprzęt będzie używany hobbystycznie, czasem jakieś małe meble z płyty, drewna pod wymiar, ramy do luster itp. Który model będzie lepszy? Tak jak mówiłem zależy mi na dokładności i powtarzalności.