Panocki kochane,
problem mam mały z królową moją (nie mylić z żoną
). Otóż ostatnio jak ciąłem nią deski jesionowe pod klejonkę, po ok 5-6min cięcia desek wyłączyła się i nie chciała już uruchomić. Poczekałem więc 10min i jazda dalej - nie wybiło żadnych bezpieczników czy zabezpieczenia przy włączniku. Ot tak stwierdziła
pi***ole nie robię. Jakoś dokończyłem cięcie tych desek, bodaj 12szt po 60-90cm długości, grubości ~26mm i 4-6 cięć w każdej desce choć makieta jeszcze kilka razy się zatrzymywała. Odpuściłem temat bo twarde, bo dużo(?) bo... jaskółki nisko latają etc.
Dziś ciąłem z kolei dechy na ramę lustra: deski sosnowe ze starej podłogi suche na wiór, 230cm długie i 3cm grube. Po jednym cięciu na długość... 4 szt i znowu
mam cię w du**e i co mi zrobiszCzy tylko moja królowa ma takie humory, czy to już za dużo dla niej, czy coś ku**a innego. No z lekka się zirytowałem delikatnie mówiąc. Tarcza co prawda ori 40z, ale w idealnym stanie.
Jak dla mnie to termik na uzwojeniu rozłącza prund po przekroczeniu temperatury. ALE, żadnego smrodu czy nawet zapaszku nie wywąchałem, żadnego iskrzenia, szczotki jak nowe.
Tylko na tyle stać królową? Nie chce mi się rozkręcać silnika bo jest gwarancja ale czy spotkał się ktoś z Was z takim objawami?