Narzędzia ręczne > Strugi / Ośniki

Krenov fore/jack plane

<< < (3/3)

Daraas:
Piękny narządź Waćpan wykonałeś :) szacuneczek :)

Bill Door:
Maga Panie kochanieńki 👌 cymesik w ch*j  ;)

 ;D

pantralalinski:
Coś w tym dębie jest, że się go, nie chce mieć a się ma i się w nim robi. Możemy przybić sobie piątkę. Też walczę z dębem. Strug zrobiłeś piękny. Gratulacje.

ail:
Dziękuję wszystkim za miłe słowa  :)

ail:
Mała aktualizacja, wersja struga 2.0.

Ciągle się uczę pracować narzędziami ręcznymi, nie mam też porównania do strugów z górnej półki, ale dwie rzeczy mi przeszkadzały:
- szczelina noża po prostowaniu łoża i planowaniu stopy poszerzyła się na tyle, że wiór po podniesieniu struga wpadał częściowo pod stopę i już nóż nie sięgał do materiału
- nóż wzięty ze starego polskiego struga jednak nie był najlepszej jakości i bardzo szybko się tępił

Szczelinę noża postanowiłem zwęzić tak, jak Japończycy to robią w swoich kannach; na całą szerokość korpusu. Wymaga to niezłej precyzji i nie udało mi się tego równo zrobić. Ale strug działa, wiór pozostaje na górze. Miałem możliwość to przetestowałem tą metodę. Ta używana na zachodzie wydaje mi się łatwiejsza, można lepszy efekt osiągnąć. Przynajmniej ja  :)


Nóż zdecydowałem się wymienić na pasujący wymiar od Stanleya. Kupiłem wcześniej do czwórki Magnussona nóż Stanleya i było ok. Teraz wybrałem szerokość 45mm, bo akurat taki mi pasował. Godzinka poświęcona na przygotowanie łuku i naostrzenie, pierwszy test na kawałku sosny i oto efekt:


Po jednym przejściu struga ostrze się zawinęło. Moje ciepłe słowa odbiły się głośnym echem od ścian garażu.

Temat zostawiłem na jakiś czas. Mogłem oczywiście kupić Hocka czy Kirschena, ale było to niezgodne z założeniem budżetowego struga. W sobotę dostałem od znajomego kawałek stali narzędziowej ze starej piły o grubości 3mm. Postanowiłem spróbować coś z tego zrobić. Dociąłem kątówką do potrzebnego wymiaru, delikatnie zaznaczyłem fazę i resztę już na prowadniku ręcznie. Przyznam, że z tak twardym materiałem jeszcze nie pracowałem. Kilka ładnych godzin mi zajęło wyprowadzenie fazy, zaokrąglenia i finalnego naostrzenia. Przez ten cały czas zazdrościłem posiadaczom szlifierek. Początkowo miało być w okolicy 25 stopni z mikrofazą, skończyło się na ok 31 i bólu palców.

Efekt całkiem nie najgorszy:



I cały strug z nożem:


Krawędź kapitalnie trzyma ostrość, widzę ogromną różnicę w porównaniu do starego noża. Testową deskę potraktowałem tylko tym jednym strugiem; najpierw nieco wysunąłem nóż i wyrównałem, później schowałem i przestrugałem wzdłuż włókien. Na moje amatorskie oko efekt gładzika i mógłbym już zakończyć pracę.



I jeszcze strużyny z przejścia po długości:


Praca nad nożem była raczej długa niż trudna. Jak na pierwszy raz nie stanowiła przeszkody nie do przejścia. Mam starą szlifierkę kątową, która sobie poradziła bez problemu, a ostrzenie to już jak kto lubi  :)

Nawigacja

[0] Indeks wiadomości

[*] Poprzednia strona

Idź do wersji pełnej